*Ariana*
Chcąc, nie chcąc obudziło mnie dziwne mrowienie w okolicach prawego obojczyka. Niechętnie otworzyłam oczy, czego cholernie pożałowałam, bo ból głowy osiągnął zenitu. Jęknęłam i przekręciłam się na bok.
-Dzień dobry.
Od razu rozpoznałam ten głos.
Co tutaj do cholery robi Justin?!
Ah, przepraszam. Już pamiętam, jaką idiotkę wczoraj z siebie zrobiłam.
-Cześć.
Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Głowa mi pęka w dodatku mnie mdli.
-Przyniosłem Ci tabletki z dołu. - mruknął.
Spojrzałam na niego spod rzęs. Na jego dłoni leżały dwie, białe tabletki przeciwbólowe. Usiadłam i odebrałam do niego lek. Popiłam to wodą i znów się położyłam.
-Która godzina?
-Przed jedenastą. - odchrząknął.
Cisza między nami była strasznie niekomfortowa, co działało mi na nerwy.
-Um, Justin..
-Hm? - spojrzał na mnie
Usiadłam po turecku, twarzą do niego. Przykryłam swoje ciało kołdrą, bo byłam w samej bieliźnie.
-Ja.. Chciałabym Cię przeprosić..
-Spokojnie, nie musisz --
-Nie. Daj mi skończyć. Nie chodzi tylko o tą kłótnię. W nocy zachowywałam się jak jakaś idiotka i.. Ugh, no sorry.
-Przecież mówię, że jest spoko. Ja sam nie powinienem tak zareagować w studiu a jeśli chodzi o ciebie.. Miałem niezły ubaw. - zachichotał.
-Brakowało mi tego. - przyznałam.
-Ta, mi też. Nie miałem z kogo się śmiać. - posłał mi swój "uśmieszek".
-Oh, jak miło.
Siedzieliśmy chwilkę patrząc na siebie, dopóki Justin nie zaczął się przysuwać. Przegryzłam lekko wargę. Czułam jego oddech na swojej twarzy ale nie odważyłam się na niego spojrzeć.
-Chodź tutaj. - szepnął.
Posadził mnie na sobie okrakiem, a ja przełknęłam głośno ślinę.
Jakoś wczoraj Ci to nie przeszkadzało, idiotko - pomyślałam.
Niespodziewanie chłopak złączył nasze usta w pocałunku.
Oh, okej.
Ułożyłam dłonie na jego policzkach, a on na moim tyłku.
Facet...
Uchyliłam powieki, żeby zobaczyć, czy ma otwarte oczy.
Aw, zamknięte tak jak kiedyś. Naszą chwilę przerwało burczenie w moim brzuchu.
Nie no, idealne wyczucie czasu.
-Chodź jeść. - zaśmiał się.
-Um, najpierw się odświeżę. - mruknęłam, schodząc z niego.
-Idę coś przygotować.
Dopiero teraz zauważyłam, że jest już ubrany i ogarnięty. Wyjęłam z szafki czarną bieliznę i zamknęłam się w łazience. Dotknęłam palcami ust. Te wszystkie pocałunki są takie.. Inne. Justin wkłada w nie wszystkie uczucia, bynajmniej mam takie wrażenie. Zdjęłam bieliznę i weszłam do kabiny. Od razu odkręciłam ciepłą wodę i chwyciłam truskawkowy żel. Dokładnie umyłam nim ciało i to samo uczyniłam z włosami, tylko, że szamponem. Kiedy skończyłam, spłukałam pianę i wyszłam. Wytarłam ciało ręcznikiem i ubrałam bieliznę. Włosy delikatnie wytarłam ręcznikiem i związałam w koczka na czubku głowy.
Stwierdziłam, że na razie nie muszę się malować, bo na razie nigdzie nie wychodzę. Wróciłam do pokoju i ustałam przed szafą.
Wyjęłam białe, obcisłe legginsy i tego samego koloru crop top - który również podkreślał moje kształty.
Wzięłam jeszcze swój telefon i zeszłam na dół. Już w całym domu pachniało czymś, co przygotowywał Justin.
-Zrobiłem naleśniki. - powiedział.
-Ładnie pachnie. - zachichotałam.
-Pokroisz truskawki?
-Jasne.
Na początku wzięłam owoce i je umyłam. Zaczęłam je kroić.
-Ariana? - mruknął.
-Hm?
-Nie jesteś na mnie zła, prawda?
-Nie, dlaczego miałabym?
-Bo zostałem na noc i spałem z tobą w łóżku. - przegryzł wargę
-Spokojnie, przecież i tak to ja cię o to pr.... Ał! - pisnęłam.
Super, jak zawsze musiałam coś sobie zrobić.
-Kurwa. - warknął.
Wyłączył patelnię i wziął kawałek ręcznika papierowego. Delikatnie starł krew z mojego palca. -Chodź. Poszłam za nim do łazienki.
-Pod zlewem jest apteczka, jeśli tego szukasz. - odchrząknęłam.
Jezu, ale ze mnie ciamajda.
Usiadłam na zamkniętej muszli klozetowej. Justin szybko wyjął waciki i polał je lekko wodą utlenioną.
-Będzie szczypać..
Pokiwałam głową i zagryzłam wargę. Syknęłam cicho, kiedy substancja dotknęła rozcięcia. Szatyn jeszcze przykleił plaster.
-Dziękuję. - szepnęłam.
-Do usług. - posłał mi nieśmiały uśmiech. - Nie ubrudziłaś się?
Wstałam, a on obejrzał moje ubrania. Przejechał ręką po moim biuście, ale szybko zabrał dłoń. -Sorki. - burknął.
Zachichotałam bo się zarumienił. Tak - Justin Bieber się rumieni!
-Awwww.
-Przestań. - wywrócił oczami. - Dokończę naleśniki.
-Ja już się do niczego nie dotykam. - podniosłam ręce w geście obronnym.
-I tak bym Ci na to nie pozwolił, dzieciaku.
-Ej! Jestem tylko dwa lata młodsza, idioto. - fuknęłam.
-Idioto?
-Tak, jesteś idiotą. - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Nie dostaniesz jedzenia.
-Ups?
Zaśmiałam się i usiadłam na krześle. W czasie, gdy Bieber robił mi śniadanie - to znaczy nam, sprawdzałam twittera.
-Długo jeszcze? - jęknęłam.
-I tak nie jesz.
Wywróciłam oczami i podeszłam do mnie. Rozłożył ręce tak, że nie mogłam przejść.
Dziecko i nic więcej...
***
Po godzinie w końcu udało mi się zjeść. Justin jest głupi i dziwny. Przysięgam, że on nigdy nie dorośnie. Siedziałam właśnie na kanapie oglądając Teen wolf a szatyn leżał obok, grając w subway surf. Jego głowa była na moich kolanach a ja delikatnie bawiłam się jego włosami. Były miękkie i szczerze miększe od moich.
-Siema! - usłyszałam.
Okej, czyli przyszedł Mike.
-Hej. - powiedziałam.
Wszedł do salonu i zatrzymał się w półkroku, kiedy zobaczył Justina.
-Nie chciałem przeszkadzać.. - mruknął.
-Cicho, pobijam rekord! - pisnął.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
Przysięgam, że dzieci w podstawówce się tak zachowują.
*Justin*
-Idziemy na spacer? - spytałem.
-Hmm.. Okej, idę się ogarnąć. - wstała.
Pokiwałem głową i patrzyłem jak odchodzi. Te legginsy idealnie podkreślają jej tyłek i... Ugh, kurwa. Położyłem się wygodniej na łóżku i włączyłem na kanał muzyczny. Leżałem tak chyba z pół godziny, dopóki Ari nie zeszła. Miała leciutki makijaż i rozpuszczone włosy, które opadały na jej ramiona.
-Chodźmy. - uśmiechnęła się nieśmiało.
W przedpokoju założyliśmy buty. Ariana jak zawsze w szpilkach.. Jak na tym można chodzić? Zabiłbym się, przysięgam.
-Um, gdzie idziemy? - spytała.
-Do parku?
-Oki.
Wyszliśmy z domu i wolnym krokiem szliśmy w stronę parku. Na szczęście od domu Ari nie jest on daleko.
-O mój Boże lody! - pisnęła.
Zaśmiałem się z jej reakcji.
-Nadal sądzisz, że to ja zachowuje się jak dziecko? - spojrzałem na nią rozbawiony.
-Tak, nadal tak sądzę. - wyjęła portfel.
-Ja ci kupię. - mruknąłem.
-Juuustin.. - jęknęła.
-Dobra, skoro tak bardzo lubisz płacić. - westchnąłem.
Szatynka wywróciła oczami i podeszła do budki z lodami.
-Dzień dobry. - przywitał nas śmieszny pan.
Był trochę grubszy, z wąsem, który miał "podwinięte" końcówki. Zachichotałem. Wygląda komicznie.
-Poproszę dwie gałki... Truskawkowa i.. Um, śmietankowa. - uśmiechnęła się.
Wyjęła banknot i zapłaciła.
-Reszty nie trzeba. - posłała mu szeroki uśmiech.
-Chcesz?
-Nie, dzięki. - mruknąłem.
Poszliśmy do jedną z ławek. Usiadłem jako pierwszy i spojrzałem na Ari, która zastanawiała się, co ma zrobić. Ah, no tak. Ma białe spodnie a ławka nie jest szczególnie czysta. Zdjąłem bluzę i położyłem ją na ławce.
-Siadaj.
-Ale będzie ci zimno..
-Ty jesteś na krótki rękaw, więc.. - zaśmiałem się.
-Nieważne. - sapnęła.
Usiadła i ponownie zaczęła lizać swojego loda. Korzystając z jej nieuwagi wyrwałem jej go i spróbowałem.
-Ej!
-Mmm, dobre. - oblizałem usta.
-Jesteś brudny.
-Gdzie? - spytałem.
-Tutaj. - wskazała na miejsce obok kącika ust.
-Zmyjesz mi to?
-Sam dasz radę. - westchnęła.
-Nie, nie dam. No weź. - jęknąłem.
Warknęła cicho i wyjęła z torby paczkę chusteczek. Wyjęła jedną i pochyliła się nad mnie. Zaczęła wycierać moja twarz a ja miałem doskonały widok na jej dekolt.
Kurwa, jestem głupi.
-Goto...
Nie dokończyła bo złączyłem nasze usta w pocałunku. Niespodziewana tym zachwiała się, ale złapałem ją za uda i pociągnąłem na swoje kolana tak, że siedziała na mnie okrakiem. Zaczęła poruszać swoimi wargami. Jęknąłem cicho, kiedy wsunęła swój język do moich ust. Ta dziewczyna... Nie mam słów.
-Justin.. - jęknęła cicho.
-Shh.. - szepnąłem.
Ułożyłem dłonie na jej biodrach.
-Kocham Cię.. - mruknąłem.
-Ja... Ja chyba Ciebie też, Justin.
~*~
BUM!
Jariana moments ♥
Jestem po części zadowolona, ale nie do końca, bo zmieniłam troszkę fabułę :'))
Ale to nie przeszaaadza :D
Moja dobroć - miałam dodać wczoraj ale niech wam będzie! <3
Widzicie
Jeśli chcecie to umiecie skomentować rozdział.
Jeśli znów tak ładnie skomentujecie to POSTARAM SIĘ dodać go do końca tego tygodnia xx
Omg jesteś cudowna 😍 Na to czekałam ❤ piszesz świetnie 😉
OdpowiedzUsuńDziękuuuję kochanie 💗
UsuńAaaa w końcu :*
OdpowiedzUsuńNo 🙌
UsuńMega :)
OdpowiedzUsuńDziękuję xx
UsuńPerfekcja , perfekcja , perfekcja i jeszcze raz PERFEKCJA ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję i jeszcze raz DZIĘKUJĘ ❤
UsuńBardzo ciekawa i wciągająca fabuła! Orientuję się we wszystkim nawet bez przeczytania pierwszej części (którą i tak przeczytam, ponieważ bardzo spodobało mi się to co piszesz😊)! Kocham Justina i Arianę razem, są tacy aww!😍
OdpowiedzUsuńŻyczę weny oraz czekam z niecierpliwością na następny rozdział!😚
Ps. Zapraszam również do siebie: http://forever-together-jbff.blogspot.com/?m=1
Dziekuje kochanie xx
UsuńZajrzę, dziękuje <3
Dobry rozdział :*
OdpowiedzUsuńDzięki! ✋
UsuńSuper! Nie moge sie doczekac nasteonego❤
OdpowiedzUsuńDziękuję skarbie xx
UsuńLov ♥
OdpowiedzUsuń💋💋
Usuńleze zaplakana w lozku z herbatka, wiesz te szczegolne dni ._.
OdpowiedzUsuńmimo iz nielatwo mnie doprowadzic do takiego stanu, doprowadziła mnie i wcale tego nie zaluje!
twoj blog jest 1000000000 razy lepszy niz uczenie sie historii.
zyczcie mi powodzenia! ❤
http://lostheartfindheart.blogspot.com/?m=1
Ojejku, dziękuję bardzo 😭😭😭😭💋💋
UsuńO mój Boże <3 Jak Ty cudownie piszesz <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! 💋🙈💞
Usuń😄💋
OdpowiedzUsuńNienawidzę cię za to że kończysz w takich momentach!! ale rozdział jak zawsze świetny i czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję 🙈❤
UsuńJustin to ja, naprawdę. 1. Zabiłabym się w szpilkach i też się zastanawiam jak w tym można łazić. o.o 2. Też drę się, gdy pobijam rekord.
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ JEST CUDOWNY, TEN ROZDZIAŁ TO ŻYCIE I WGL DJSDGNSDFGN
życzę ogromnej dawki weny B)
😂😂😂😂
UsuńDziękuję słońce 😍
Omg omg omg omg chcem nowy rozdzial. 💟💟💟😭😭💝
OdpowiedzUsuńSpokooojnie, będzie 😁
Usuń