wtorek, 5 kwietnia 2016

10

*Ariana* 

Chcąc, nie chcąc obudziło mnie dziwne mrowienie w okolicach prawego obojczyka. Niechętnie otworzyłam oczy, czego cholernie pożałowałam, bo ból głowy osiągnął zenitu. Jęknęłam i przekręciłam się na bok. 
-Dzień dobry. 
 Od razu rozpoznałam ten głos. 
Co tutaj do cholery robi Justin?!
Ah, przepraszam. Już pamiętam, jaką idiotkę wczoraj z siebie zrobiłam.
-Cześć. 
Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Głowa mi pęka w dodatku mnie mdli. 
-Przyniosłem Ci tabletki z dołu. - mruknął. 
Spojrzałam na niego spod rzęs. Na jego dłoni leżały dwie, białe tabletki przeciwbólowe. Usiadłam i odebrałam do niego lek. Popiłam to wodą i znów się położyłam. 
-Która godzina? 
-Przed jedenastą. - odchrząknął. 
Cisza między nami była strasznie niekomfortowa, co działało mi na nerwy. 
-Um, Justin.. 
-Hm? - spojrzał na mnie 
Usiadłam po turecku, twarzą do niego. Przykryłam swoje ciało kołdrą, bo byłam w samej bieliźnie. 
-Ja.. Chciałabym Cię przeprosić.. 
-Spokojnie, nie musisz -- 
-Nie. Daj mi skończyć. Nie chodzi tylko o tą kłótnię. W nocy zachowywałam się jak jakaś idiotka i.. Ugh, no sorry. 
-Przecież mówię, że jest spoko. Ja sam nie powinienem tak zareagować w studiu a jeśli chodzi o ciebie.. Miałem niezły ubaw. - zachichotał.
-Brakowało mi tego. - przyznałam. 
-Ta, mi też. Nie miałem z kogo się śmiać. - posłał mi swój "uśmieszek". 
-Oh, jak miło.
Siedzieliśmy chwilkę patrząc na siebie, dopóki Justin nie zaczął się przysuwać. Przegryzłam lekko wargę. Czułam jego oddech na swojej twarzy ale nie odważyłam się na niego spojrzeć. 
-Chodź tutaj. - szepnął. 
Posadził mnie na sobie okrakiem, a ja przełknęłam głośno ślinę. 
Jakoś wczoraj Ci to nie przeszkadzało, idiotko - pomyślałam. 
Niespodziewanie chłopak złączył nasze usta w pocałunku.
Oh, okej. 
Ułożyłam dłonie na jego policzkach, a on na moim tyłku. 
Facet... 
Uchyliłam powieki, żeby zobaczyć, czy ma otwarte oczy.
Aw, zamknięte tak jak kiedyś. Naszą chwilę przerwało burczenie w moim brzuchu. 
Nie no, idealne wyczucie czasu.
-Chodź jeść. - zaśmiał się. 
-Um, najpierw się odświeżę. - mruknęłam, schodząc z niego. 
-Idę coś przygotować. 
Dopiero teraz zauważyłam, że jest już ubrany i ogarnięty. Wyjęłam z szafki czarną bieliznę i zamknęłam się w łazience. Dotknęłam palcami ust. Te wszystkie pocałunki są takie.. Inne. Justin wkłada w nie wszystkie uczucia, bynajmniej mam takie wrażenie. Zdjęłam bieliznę i weszłam do kabiny. Od razu odkręciłam ciepłą wodę i chwyciłam truskawkowy żel. Dokładnie umyłam nim ciało i to samo uczyniłam z włosami, tylko, że szamponem. Kiedy skończyłam, spłukałam pianę i wyszłam. Wytarłam ciało ręcznikiem i ubrałam bieliznę. Włosy delikatnie wytarłam ręcznikiem i związałam w koczka na czubku głowy.
Stwierdziłam, że na razie nie muszę się malować, bo na razie nigdzie nie wychodzę. Wróciłam do pokoju i ustałam przed szafą.
Wyjęłam białe, obcisłe legginsy i tego samego koloru crop top - który również podkreślał moje kształty.
Wzięłam jeszcze swój telefon i zeszłam na dół. Już w całym domu pachniało czymś, co przygotowywał Justin.
-Zrobiłem naleśniki. - powiedział. 
-Ładnie pachnie. - zachichotałam. 
-Pokroisz truskawki? 
-Jasne.
 Na początku wzięłam owoce i je umyłam. Zaczęłam je kroić. 
-Ariana? - mruknął. 
-Hm? 
-Nie jesteś na mnie zła, prawda? 
-Nie, dlaczego miałabym? 
-Bo zostałem na noc i spałem z tobą w łóżku. - przegryzł wargę 
-Spokojnie, przecież i tak to ja cię o to pr.... Ał! - pisnęłam. 
Super, jak zawsze musiałam coś sobie zrobić. 
-Kurwa. - warknął. 
Wyłączył patelnię i wziął kawałek ręcznika papierowego. Delikatnie starł krew z mojego palca. -Chodź. Poszłam za nim do łazienki. 
-Pod zlewem jest apteczka, jeśli tego szukasz. - odchrząknęłam. 
Jezu, ale ze mnie ciamajda.
Usiadłam na zamkniętej muszli klozetowej. Justin szybko wyjął waciki i polał je lekko wodą utlenioną. 
-Będzie szczypać.. 
Pokiwałam głową i zagryzłam wargę. Syknęłam cicho, kiedy substancja dotknęła rozcięcia. Szatyn jeszcze przykleił plaster. 
-Dziękuję. - szepnęłam. 
-Do usług. - posłał mi nieśmiały uśmiech. - Nie ubrudziłaś się? 
Wstałam, a on obejrzał moje ubrania. Przejechał ręką po moim biuście, ale szybko zabrał dłoń. -Sorki. - burknął. 
Zachichotałam bo się zarumienił. Tak - Justin Bieber się rumieni! 
-Awwww. 
-Przestań. - wywrócił oczami. - Dokończę naleśniki. 
-Ja już się do niczego nie dotykam. - podniosłam ręce w geście obronnym. 
-I tak bym Ci na to nie pozwolił, dzieciaku. 
-Ej! Jestem tylko dwa lata młodsza, idioto. - fuknęłam. 
-Idioto? 
-Tak, jesteś idiotą. - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Nie dostaniesz jedzenia. 
-Ups? 
Zaśmiałam się i usiadłam na krześle. W czasie, gdy Bieber robił mi śniadanie - to znaczy nam, sprawdzałam twittera. 
-Długo jeszcze? - jęknęłam. 
-I tak nie jesz. 
Wywróciłam oczami i podeszłam do mnie. Rozłożył ręce tak, że nie mogłam przejść. 
Dziecko i nic więcej...
 
*** 

Po godzinie w końcu udało mi się zjeść. Justin jest głupi i dziwny. Przysięgam, że on nigdy nie dorośnie. Siedziałam właśnie na kanapie oglądając Teen wolf a szatyn leżał obok, grając w subway surf. Jego głowa była na moich kolanach a ja delikatnie bawiłam się jego włosami. Były miękkie i szczerze miększe od moich. 
-Siema! - usłyszałam. 
Okej, czyli przyszedł Mike.
 -Hej. - powiedziałam. 
Wszedł do salonu i zatrzymał się w półkroku, kiedy zobaczył Justina. 
-Nie chciałem przeszkadzać.. - mruknął. 
-Cicho, pobijam rekord! - pisnął.
 Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. 
Przysięgam, że dzieci w podstawówce się tak zachowują.
 
*Justin* 

-Idziemy na spacer? - spytałem. 
-Hmm.. Okej, idę się ogarnąć. - wstała. 
Pokiwałem głową i patrzyłem jak odchodzi. Te legginsy idealnie podkreślają jej tyłek i... Ugh, kurwa. Położyłem się wygodniej na łóżku i włączyłem na kanał muzyczny. Leżałem tak chyba z pół godziny, dopóki Ari nie zeszła. Miała leciutki makijaż i rozpuszczone włosy, które opadały na jej ramiona. 
-Chodźmy. - uśmiechnęła się nieśmiało. 
W przedpokoju założyliśmy buty. Ariana jak zawsze w szpilkach.. Jak na tym można chodzić? Zabiłbym się, przysięgam.
-Um, gdzie idziemy? - spytała. 
-Do parku? 
-Oki. 
Wyszliśmy z domu i wolnym krokiem szliśmy w stronę parku. Na szczęście od domu Ari nie jest on daleko. 
-O mój Boże lody! - pisnęła. 
Zaśmiałem się z jej reakcji. 
-Nadal sądzisz, że to ja zachowuje się jak dziecko? - spojrzałem na nią rozbawiony. 
-Tak, nadal tak sądzę. - wyjęła portfel. 
-Ja ci kupię. - mruknąłem. 
-Juuustin.. - jęknęła. 
-Dobra, skoro tak bardzo lubisz płacić. - westchnąłem. 
Szatynka wywróciła oczami i podeszła do budki z lodami. 
-Dzień dobry. - przywitał nas śmieszny pan. 
Był trochę grubszy, z wąsem, który miał "podwinięte" końcówki. Zachichotałem. Wygląda komicznie. 
-Poproszę dwie gałki... Truskawkowa i.. Um, śmietankowa. - uśmiechnęła się. 
Wyjęła banknot i zapłaciła. 
-Reszty nie trzeba. - posłała mu szeroki uśmiech. 
-Chcesz? 
-Nie, dzięki. - mruknąłem. 
Poszliśmy do jedną z ławek. Usiadłem jako pierwszy i spojrzałem na Ari, która zastanawiała się, co ma zrobić. Ah, no tak. Ma białe spodnie a ławka nie jest szczególnie czysta. Zdjąłem bluzę i położyłem ją na ławce. 
-Siadaj. 
-Ale będzie ci zimno.. 
-Ty jesteś na krótki rękaw, więc.. - zaśmiałem się. 
-Nieważne. - sapnęła. 
Usiadła i ponownie zaczęła lizać swojego loda. Korzystając z jej nieuwagi wyrwałem jej go i spróbowałem. 
-Ej! 
-Mmm, dobre. - oblizałem usta. 
-Jesteś brudny. 
 -Gdzie? - spytałem. 
-Tutaj. - wskazała na miejsce obok kącika ust. 
-Zmyjesz mi to? 
-Sam dasz radę. - westchnęła. 
-Nie, nie dam. No weź. - jęknąłem.
Warknęła cicho i wyjęła z torby paczkę chusteczek. Wyjęła jedną i pochyliła się nad mnie. Zaczęła wycierać moja twarz a ja miałem doskonały widok na jej dekolt. 
Kurwa, jestem głupi. 
-Goto... 
Nie dokończyła bo złączyłem nasze usta w pocałunku. Niespodziewana tym zachwiała się, ale złapałem ją za uda i pociągnąłem na swoje kolana tak, że siedziała na mnie okrakiem. Zaczęła poruszać swoimi wargami. Jęknąłem cicho, kiedy wsunęła swój język do moich ust. Ta dziewczyna... Nie mam słów. 
-Justin.. - jęknęła cicho. 
-Shh.. - szepnąłem. 
Ułożyłem dłonie na jej biodrach. 
-Kocham Cię.. - mruknąłem.
 -Ja... Ja chyba Ciebie też, Justin.

~*~
BUM!
Jariana moments ♥
Jestem po części zadowolona, ale nie do końca, bo zmieniłam troszkę fabułę :'))
Ale to nie przeszaaadza :D
Moja dobroć - miałam dodać wczoraj ale niech wam będzie! <3
Widzicie
Jeśli chcecie to umiecie skomentować rozdział.
Jeśli znów tak ładnie skomentujecie to POSTARAM SIĘ dodać go do końca tego tygodnia xx

 

 
 

27 komentarzy:

  1. Omg jesteś cudowna 😍 Na to czekałam ❤ piszesz świetnie 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa w końcu :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Perfekcja , perfekcja , perfekcja i jeszcze raz PERFEKCJA ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję i jeszcze raz DZIĘKUJĘ ❤

      Usuń
  4. Bardzo ciekawa i wciągająca fabuła! Orientuję się we wszystkim nawet bez przeczytania pierwszej części (którą i tak przeczytam, ponieważ bardzo spodobało mi się to co piszesz😊)! Kocham Justina i Arianę razem, są tacy aww!😍
    Życzę weny oraz czekam z niecierpliwością na następny rozdział!😚
    Ps. Zapraszam również do siebie: http://forever-together-jbff.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobry rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Nie moge sie doczekac nasteonego❤

    OdpowiedzUsuń
  7. leze zaplakana w lozku z herbatka, wiesz te szczegolne dni ._.
    mimo iz nielatwo mnie doprowadzic do takiego stanu, doprowadziła mnie i wcale tego nie zaluje!
    twoj blog jest 1000000000 razy lepszy niz uczenie sie historii.
    zyczcie mi powodzenia! ❤
    http://lostheartfindheart.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, dziękuję bardzo 😭😭😭😭💋💋

      Usuń
  8. O mój Boże <3 Jak Ty cudownie piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Nienawidzę cię za to że kończysz w takich momentach!! ale rozdział jak zawsze świetny i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Justin to ja, naprawdę. 1. Zabiłabym się w szpilkach i też się zastanawiam jak w tym można łazić. o.o 2. Też drę się, gdy pobijam rekord.
    ROZDZIAŁ JEST CUDOWNY, TEN ROZDZIAŁ TO ŻYCIE I WGL DJSDGNSDFGN
    życzę ogromnej dawki weny B)

    OdpowiedzUsuń
  11. Omg omg omg omg chcem nowy rozdzial. 💟💟💟😭😭💝

    OdpowiedzUsuń