-Tak, ty. - zaśmiał się. - Możesz rozważyć tą propozycję, najlepiej gdybyś podała nam odpowiedź do jutra.
-Okej, dzięki..
-Do zobaczenia. - uśmiechnął się i poszedł do swojego samochodu.
Stałam jeszcze chwilę w miejscu, bo szczerze powiedziawszy nie spodziewałabym się czegoś takiego.
Okej, jestem fotomodelką, ale.. Praca do Victoria's Secret to jedna z najlepszych rzeczy na świecie. Odgarnęłam włosy do tyłu i wzięłam głęboki oddech. Weszłam do sklepu, uprzednio biorąc kosz. Wkładałam do koszyka potrzebne produkty. Wzięłam dużo słodyczy i piw bo jeśli Justin ma u nas zamieszkać to razem z Mikiem będą siedzieć w domu całymi dniami.. Przy kasie włożyłam do koszyka jeszcze trzy paczki gum miętowych i chusteczki higieniczne. Kasjerka chyba mnie rozpoznała, bo patrzyła się na mnie co chwila. Zapłaciłam należytą kwotę i wzięłam siatki z zakupami.
-Może ja pomogę.. - usłyszałam.
Zobaczyłam przy sobie przystojnego bruneta. Wyglądał na około dwadzieścia lat.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko.
Dałam m jedną torbę i wziął jeszcze jedną. Szliśmy w cichy, ale odpowiadało mi to, bo przecież bo nie znam to nie będę zaczynać tematu. Otworzyłam bagażnik a chłopak włożył tam zakupy.
-Dzięki za pomoc..
-Nie ma sprawy, przecież sama nie dałabyś rady.. - zaśmiał się.
-Dlaczego tak sądzisz? - zamknęłam bagażnik.
-Jesteś chuda.. No. - zaśmiał się.
O mamo jego śmiech!
-Jeszcze raz dziękuję, ale muszę już iść. - westchnęłam.
-Okej, to pa. - pomachał mi.
Pokiwałam głową i wsiadłam do samochodu.
Postanowiłam jeszcze pojechać do Kylie i Kendall. One są modelkami i podpowiedzą mi co zrobić. W sumie bardzo chcę przyjąć tę propozycję ale się boję. Odpaliłam silnik i wyjechałam z parkingu. Pod domem dziewczyn byłam po dziesięciu minutach. Jest dziesiąta, więc nie powinnam ich obudzić, ale równie dobrze mogą spać o tej godzinie. Wysiadłam i podeszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem a po chwili otworzyła mi Kim.
-O Ariana! Wejdź.
-Cześć. - uśmiechnęłam się lekko. - Są Kendall i Ky?
-Tak, na górze. - zamknęła drzwi.
Podziękowałam jej i skierowałam się schodami na górę. Usłyszałam ich śmiech z pokoju Ken, więc tam się skierowałam.
-Hej. - mruknęłam, wchodząc.
-O Ari! - podbiegła do mnie Kylie.
-Co tam? - spytała Kendall.
Obie były w piżamie.
-Um, muszę z Wami pogadać. - przegryzłam wargę i usiadłam na fotelu.
-Weź, bo się boję...
-Ja też. - wzięłam głęboki oddech.
-Jesteś w ciąży?! - krzyknęła szeptem starsza ze sióstr.
-Zwariowałaś?! Przecież miała okres niedawno!
Schowałam twarz i dłoniach.
-To nie ciąża.
-No mów, dziewczyno!
-Okej.. Dostałam propozycję zostania aniołkiem Victoria's Secret..
-To super! - pisnęła Kendall.
-Nie przyjęłam jeszcze tego.
-Czemu? Przecież to genialna propozycja!
-Boję się tego.
-Nie ma czego, serio.
-No ale...
-Nie ma żadnych ale! Musisz to przyjąć! - krzyknęła Kylie.
Zachichotałam i wstałam.
-Cóż.. Okej, przyjmę ale.. Nie mówcie na razie nikomu i macie mnie wspierać, jakby co. - wskazałam na nie.
-Nie ma sprawy.
-To jadę do nich. - uśmiechnęłam się szeroko.
***
Weszłam do budynku, w którym mieści się agencja Victoria's Secret.
Serce biło mi niewyobrażalnie mocno bo cholernie się denerwowałam.
-Ariana?
Odwróciłam się i zobaczyłam tego samego faceta, który mi to oferował.
-Tak to ja. - zaśmiałam się nerwowo.
Zrównał mi a ja się zarumieniłam.
Ariana, co dziś się z tobą dzieje?!
-A co w sprawie mojego managera?
-Rozmawialiśmy już z nim i miał to rozważać.
-Ohh. A może tutaj przyjechać?
-Jasne, już po niego dzwonie a ty idź do gabinetu dyrektora..
-Okej.
Szybkim i zdecydowanym krokiem poszłam na wskazane miejsce.
Przed wejście wyłączyłam telefon, żeby nikt nam nie przeszkadzał.
Wzięłam głęboki oddech i zapukałam.
Po chwili usłyszałam "proszę".
Teraz już nie ma odwrotu.
Weszłam do pomieszczenia.
Wow.. Jest ogromne i prześliczne.
Ściany są w kolorze beżowym a meble białe.
Totalnie w moim stylu.
-Ariana Grande?
-Um, tak.
-Skoro tu jesteś to pewnie już podjęłaś decyzję. - uśmiechnął się lekko.
Pokiwałam twierdząco głową.
-Tak, zgadzam się. - mruknęłam cicho.
-To wspaniale! - powiedział głośno, klaskając w dłonie.
-Cóż.. A co z moim managerem?
-Rozmawiałem z nim i też miał to przemyśleć..
-Wiem, będzie tu niedługo.
-O, to dobrze. - zaśmiał się. - Dobrze, to omówmy co musisz poprawić, żeby być u nas..
-Co masz na myśli?
-Zdejmij bluzę i buty.
-Po co? - warknęłam.
-Musimy cię zważyć. - wzruszył ramionami.
Wykonałam jego polecenie a potem skierowaliśmy się do mniejszego pomieszczenia.
-Ustań na wadze. - powiedział.
Ustałam na niej a na 'liczniku' pojawiła się liczba 47,7 kg.
Cholera, przytyłam.
-Nie dobrze. - przetarł twarz rękoma.
-Dlaczego?
-Musiałabyś sporo schudnąć.
-Jak to? Przecież sami do cholery mówiliście, że się nadaje! - podniosłam głos.
-U nas obowiązuje waga. - syknął.
-Wiesz co? W dupie mam tą wagę! - krzyknęłam.
Ubrałam swoje rzeczy i miałam zamiar już wyjść, ale ktoś otworzył drzwi z drugiej strony.
O, Scooter, jak miło.
-A Ty gdzie? - spytał.
-Do domu.
-Wróć.
-Nie jestem twoim pieprzonym psem.
Spojrzał na mnie surowym wzrokiem a ja wywróciłam oczami i poszłam za nim.
Przysięgam, że jeszcze raz mnie wkurzą to wyjdę.
-Scooter Braun, Manager Ariany..
-Wiem. - uśmiechnął się i uścisnął jego dłoń.
Usiadłam na krześle oglądając swoje paznokcie.
-Ariana na prawdę się nadaje, tylko.. U nas obowiązuje waga, jak już jej mówiłem..
-Ile musi ważyć, żebyście ją przyjęli?
-Czterdzieści, a ona waży o prawie osiem kilo za dużo. - westchnął.
-Osiem kilogramów?! - wstał. - Miesiąc temu ważyłaś czterdzieści pięć, do cholery! - krzyknął.
-Zamknij się. - warknęłam.
-Ona schudnie, tylko daj nam trochę czasu. - mruknął.
-Taa, schudnę. - uśmiechnęłam się fałszywie.
Niestety, nie domyślił się, że uśmiech był nieszczery i pokiwał głową.
No fajnie, schudnę 8 kilo - na pewno nikt z moich przyjaciół nie zauważy.
Razem ze Scootem wyszliśmy z budynku a ja bez słowa skierowałam się do swojego samochodu.
Zobaczyłam biegnących w moim kierunku dlatego pośpiesznie odpaliłam samochód i odjechałam.
Wypuściłam głęboki oddech i wjechałam na główną ulicę.
Muszę pogadać z dziewczynami.
Kiedy zaparkowałam pod domem wyszłam z auta.
Wyjęłam wszystkie torby i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. -Jezu, umieraliśmy z głodu co ci tyle zajęło?! - jęknął Justin.
-Ciebie Też miło widzieć. - fuknęłam.
Wziął ode mnie torby i poszedł do kuchni po drodze krzycząc do Mike'a, że w końcu maja jedzenie. Zdjęłam buty i odłozżyłam torbę na szafkę w przedpokoju. Usłyszałam dźwięk informujący o nowej wiadomości.
Scooter: Tylko nikomu nie mów na razie o tej ofercie.
Ja: Tak, tak.
Scooter: Pamiętaj, musisz szybko schudnąć!
Ja: Pójdę dziś na siłownię, pasuje?
Scooter: Wiesz, że na siłowni nie schudniesz szybko? Przydadzą się tabletki czy coś..
Ja: Wymyślę coś, a teraz daj mi spokój.
Schowałam telefon do kieszeni bluzy i wbiegłam na górę. Zdjęłam z siebie wcześniejsze ubrania i ustałam przed szafą.
Wyjęłam czarne legginsy i cienki, luźny, szary sweterek. Przebrałam się a na stopy założyłam puchate skarpetki. Wzięłam telefon i zeszłam do chłopaków. Siedzieli w kuchni jedząc chipsy i kanapki na zmianę. Przegryzłam wargę i podeszłam do lodówki. Jedyny plus to taki, że rozpakowali zakupy.. Wyjęłam butelkę wody i poszłam z nią do salonu. Siedziałam przed telewizorem oglądając wiadomości. Później przełączyłam na "Z kamerą u Kardashianów". Kilka razy byłam na planie ale nigdy nie występowałam.
Po jakimś czasie (niecałe dwadzieścia minut) przyszedł do mnie Justin. Usiadł obok i spojrzał na mnie.
-Co? - spytałam.
-Wolę cię w takim stroju, niż w tym co wyszłaś na miasto. - mruknął.
-Oj tam, daj spokój...
-O co chodzi? - szepnął.
-Co masz na myśli? - westchnęłam.
-Odkąd wróciłaś jesteś taka cicha i.. Nieobecna.
-Po prostu... Po prostu jestem zmęczona. - skłamałam.
Bałam się. Wiecie, schudnąć 8 kg w krótkim czasie to ogromne wyzwanie. Nie wiem po co się na to zgadzałam. Chociaż gdyby Scooter pierwszy by mi to Powiedział byłoby gorzej, bo zgodziłby się a ja miałabym się tylko mu podporządkować.
W dodatku tabletki i to wszystko.. To popieprzone. Rozumiem - to jest ogromna szansa. Wiele dziewczyn o tym marzy a to właśnie ja ją dostałam.
-Widzisz? Nawet nie mnie słuchasz. - fuknął.
-Idę do siebie, przepraszam. - szepnęłam.
Wzięłam wodę i komórkę. Wolnym krokiem poszłam do swojego pokoju i weszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Od tych trzech lat, przez które nie widziałam się z Justinem trochę się zmieniłam. Pamiętam jak nie chciałam jeść, a on mnie do tego zmuszał, albo jak się okaleczałam a on mi pomagał.
Nie zauważyłam nawet jak z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Usiadłam na zamkniętej muszli klozetowej i po prostu się rozpłakałam. Nie mogę się teraz znów załamać.
Nie teraz, gdy wszystko zaczęło się układać.
~*~
Brak komentarzy = brak nowego rozdziału :)
Jeju co dalej??!!!! Nie mg się doczekać następnego rozdziałuuu. A ten jest mega. Ale 8 kg, będzie chora i miała kłopoty z Justinem
OdpowiedzUsuńNic nie zdradzam! 😂
UsuńCo ? 8 kg ? Ich chyba do końca porąbało. I jak ona mogła się zgodzić? Będą problemy
OdpowiedzUsuńDramaaa tajm 😂😂
UsuńMega :*
OdpowiedzUsuńDziękuje xx
UsuńBoże wyczuwam drame a było juz tak dobrze ...
OdpowiedzUsuńNo ale musi być 😅
Usuń😚😚😚
OdpowiedzUsuńCzekam na next :*
OdpowiedzUsuńOki doki x
UsuńPls nie psuj nic miedzy Justinem i Arianą. Czekam na nn ♡
OdpowiedzUsuńNic nie obiecuje! 😄
UsuńDodawaj jak najszybciej!����
OdpowiedzUsuńPostaram się! 👐💟
UsuńLov ♥
OdpowiedzUsuń😻😻
Usuń☺☺☺
OdpowiedzUsuńSuper ❤❤ oby nie schudła! Ari nie zgadzaj sie na to
OdpowiedzUsuń☺😱
Usuńjakie głupki!! tylko mi powiedz czy po przeczytaniu ostatniego rozdziału nie będę miała załamania nerwowego bo ktoś umrze bo jak tak to będę przynajmniej wiedzieć że mam się przygotować💕💕
OdpowiedzUsuńNie zamierzam na razie nikogo zabijać, więc spokojnie 😂
Usuń