czwartek, 21 kwietnia 2016

13

-Co? Ja? - wskazałam na siebie. 
-Tak, ty. - zaśmiał się. - Możesz rozważyć tą propozycję, najlepiej gdybyś podała nam odpowiedź do jutra. 
-Okej, dzięki.. 
 -Do zobaczenia. - uśmiechnął się i poszedł do swojego samochodu. 
Stałam jeszcze chwilę w miejscu, bo szczerze powiedziawszy nie spodziewałabym się czegoś takiego. 
Okej, jestem fotomodelką, ale.. Praca do Victoria's Secret to jedna z najlepszych rzeczy na świecie. Odgarnęłam włosy do tyłu i wzięłam głęboki oddech. Weszłam do sklepu, uprzednio biorąc kosz. Wkładałam do koszyka potrzebne produkty. Wzięłam dużo słodyczy i piw bo jeśli Justin ma u nas zamieszkać to razem z Mikiem będą siedzieć w domu całymi dniami.. Przy kasie włożyłam do koszyka jeszcze trzy paczki gum miętowych i chusteczki higieniczne. Kasjerka chyba mnie rozpoznała, bo patrzyła się na mnie co chwila. Zapłaciłam należytą kwotę i wzięłam siatki z zakupami. 
-Może ja pomogę.. - usłyszałam. 
Zobaczyłam przy sobie przystojnego bruneta. Wyglądał na około dwadzieścia lat. 
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko. 
Dałam m jedną torbę i wziął jeszcze jedną. Szliśmy w cichy, ale odpowiadało mi to, bo przecież bo nie znam to nie będę zaczynać tematu. Otworzyłam bagażnik a chłopak włożył tam zakupy. 
-Dzięki za pomoc.. 
-Nie ma sprawy, przecież sama nie dałabyś rady.. - zaśmiał się. 
-Dlaczego tak sądzisz? - zamknęłam bagażnik. 
-Jesteś chuda.. No. - zaśmiał się. 
O mamo jego śmiech! 
-Jeszcze raz dziękuję, ale muszę już iść. - westchnęłam. 
-Okej, to pa. - pomachał mi. 
Pokiwałam głową i wsiadłam do samochodu.
 Postanowiłam jeszcze pojechać do Kylie i Kendall. One są modelkami i podpowiedzą mi co zrobić. W sumie bardzo chcę przyjąć tę propozycję ale się boję. Odpaliłam silnik i wyjechałam z parkingu. Pod domem dziewczyn byłam po dziesięciu minutach. Jest dziesiąta, więc nie powinnam ich obudzić, ale równie dobrze mogą spać o tej godzinie. Wysiadłam i podeszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem a po chwili otworzyła mi Kim.
 -O Ariana! Wejdź. 
-Cześć. - uśmiechnęłam się lekko. - Są Kendall i Ky? 
 -Tak, na górze. - zamknęła drzwi. 
Podziękowałam jej i skierowałam się schodami na górę. Usłyszałam ich śmiech z pokoju Ken, więc tam się skierowałam. 
-Hej. - mruknęłam, wchodząc. 
-O Ari! - podbiegła do mnie Kylie. 
-Co tam? - spytała Kendall. 
Obie były w piżamie. 
-Um, muszę z Wami pogadać. - przegryzłam wargę i usiadłam na fotelu.
 -Weź, bo się boję... 
-Ja też. - wzięłam głęboki oddech. 
-Jesteś w ciąży?! - krzyknęła szeptem starsza ze sióstr. 
-Zwariowałaś?! Przecież miała okres niedawno!
Schowałam twarz i dłoniach. 
-To nie ciąża. 
-No mów, dziewczyno! 
-Okej.. Dostałam propozycję zostania aniołkiem Victoria's Secret.. 
-To super! - pisnęła Kendall. 
-Nie przyjęłam jeszcze tego. 
-Czemu? Przecież to genialna propozycja! 
-Boję się tego. 
-Nie ma czego, serio. 
-No ale... 
-Nie ma żadnych ale! Musisz to przyjąć! - krzyknęła Kylie. 
Zachichotałam i wstałam. 
-Cóż.. Okej, przyjmę ale.. Nie mówcie na razie nikomu i macie mnie wspierać, jakby co. - wskazałam na nie. 
-Nie ma sprawy. 
 -To jadę do nich. - uśmiechnęłam się szeroko.

***

Weszłam do budynku, w którym mieści się agencja Victoria's Secret. Serce biło mi niewyobrażalnie mocno bo cholernie się denerwowałam. 
-Ariana? 
Odwróciłam się i zobaczyłam tego samego faceta, który mi to oferował. 
-Tak to ja. - zaśmiałam się nerwowo. 
Zrównał mi a ja się zarumieniłam. Ariana, co dziś się z tobą dzieje?! 
-A co w sprawie mojego managera? 
-Rozmawialiśmy już z nim i miał to rozważać. 
-Ohh. A może tutaj przyjechać? 
-Jasne, już po niego dzwonie a ty idź do gabinetu dyrektora.. 
-Okej. 
Szybkim i zdecydowanym krokiem poszłam na wskazane miejsce. Przed wejście wyłączyłam telefon, żeby nikt nam nie przeszkadzał. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Po chwili usłyszałam "proszę".
Teraz już nie ma odwrotu. Weszłam do pomieszczenia. Wow.. Jest ogromne i prześliczne. Ściany są w kolorze beżowym a meble białe. Totalnie w moim stylu. 
-Ariana Grande? 
-Um, tak. 
-Skoro tu jesteś to pewnie już podjęłaś decyzję. - uśmiechnął się lekko. 
Pokiwałam twierdząco głową.
 -Tak, zgadzam się. - mruknęłam cicho. 
-To wspaniale! - powiedział głośno, klaskając w dłonie. 
-Cóż.. A co z moim managerem? 
-Rozmawiałem z nim i też miał to przemyśleć.. 
-Wiem, będzie tu niedługo. 
-O, to dobrze. - zaśmiał się. - Dobrze, to omówmy co musisz poprawić, żeby być u nas.. 
-Co masz na myśli? 
-Zdejmij bluzę i buty. 
-Po co? - warknęłam. 
-Musimy cię zważyć. - wzruszył ramionami. Wykonałam jego polecenie a potem skierowaliśmy się do mniejszego pomieszczenia. 
-Ustań na wadze. - powiedział. 
Ustałam na niej a na 'liczniku' pojawiła się liczba 47,7 kg. Cholera, przytyłam. 
-Nie dobrze. - przetarł twarz rękoma. 
-Dlaczego? 
-Musiałabyś sporo schudnąć. 
-Jak to? Przecież sami do cholery mówiliście, że się nadaje! - podniosłam głos. 
-U nas obowiązuje waga. - syknął. 
-Wiesz co? W dupie mam tą wagę! - krzyknęłam. 
Ubrałam swoje rzeczy i miałam zamiar już wyjść, ale ktoś otworzył drzwi z drugiej strony. O, Scooter, jak miło. 
-A Ty gdzie? - spytał. 
-Do domu. 
-Wróć. 
-Nie jestem twoim pieprzonym psem. 
Spojrzał na mnie surowym wzrokiem a ja wywróciłam oczami i poszłam za nim. Przysięgam, że jeszcze raz mnie wkurzą to wyjdę. 
-Scooter Braun, Manager Ariany.. 
-Wiem. - uśmiechnął się i uścisnął jego dłoń. 
Usiadłam na krześle oglądając swoje paznokcie. 
-Ariana na prawdę się nadaje, tylko.. U nas obowiązuje waga, jak już jej mówiłem.. 
-Ile musi ważyć, żebyście ją przyjęli? 
-Czterdzieści, a ona waży o prawie osiem kilo za dużo. - westchnął. 
-Osiem kilogramów?! - wstał. - Miesiąc temu ważyłaś czterdzieści pięć, do cholery! - krzyknął. 
-Zamknij się. - warknęłam. 
-Ona schudnie, tylko daj nam trochę czasu. - mruknął. 
-Taa, schudnę. - uśmiechnęłam się fałszywie. 
Niestety, nie domyślił się, że uśmiech był nieszczery i pokiwał głową. No fajnie, schudnę 8 kilo - na pewno nikt z moich przyjaciół nie zauważy. Razem ze Scootem wyszliśmy z budynku a ja bez słowa skierowałam się do swojego samochodu. 
Zobaczyłam biegnących w moim kierunku dlatego pośpiesznie odpaliłam samochód i odjechałam. Wypuściłam głęboki oddech i wjechałam na główną ulicę. Muszę pogadać z dziewczynami. Kiedy zaparkowałam pod domem wyszłam z auta. Wyjęłam wszystkie torby i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. 
-Jezu, umieraliśmy z głodu co ci tyle zajęło?! - jęknął Justin. 
-Ciebie Też miło widzieć. - fuknęłam. 
Wziął ode mnie torby i poszedł do kuchni po drodze krzycząc do Mike'a, że w końcu maja jedzenie. Zdjęłam buty i odłozżyłam torbę na szafkę w przedpokoju. Usłyszałam dźwięk informujący o nowej wiadomości.

 Scooter: Tylko nikomu nie mów na razie o tej ofercie. 
Ja: Tak, tak. 
Scooter: Pamiętaj, musisz szybko schudnąć! 
Ja: Pójdę dziś na siłownię, pasuje?
Scooter: Wiesz, że na siłowni nie schudniesz szybko? Przydadzą się tabletki czy coś.. 
Ja: Wymyślę coś, a teraz daj mi spokój.

Schowałam telefon do kieszeni bluzy i wbiegłam na górę. Zdjęłam z siebie wcześniejsze ubrania i ustałam przed szafą.
Wyjęłam czarne legginsy i cienki, luźny, szary sweterek. Przebrałam się a na stopy założyłam puchate skarpetki. Wzięłam telefon i zeszłam do chłopaków. Siedzieli w kuchni jedząc chipsy i kanapki na zmianę. Przegryzłam wargę i podeszłam do lodówki. Jedyny plus to taki, że rozpakowali zakupy.. Wyjęłam butelkę wody i poszłam z nią do salonu. Siedziałam przed telewizorem oglądając wiadomości. Później przełączyłam na "Z kamerą u Kardashianów". Kilka razy byłam na planie ale nigdy nie występowałam.
Po jakimś czasie (niecałe dwadzieścia minut) przyszedł do mnie Justin. Usiadł obok i spojrzał na mnie. 
-Co? - spytałam. 
-Wolę cię w takim stroju, niż w tym co wyszłaś na miasto. - mruknął.
 -Oj tam, daj spokój... 
-O co chodzi? - szepnął. 
-Co masz na myśli? - westchnęłam. 
-Odkąd wróciłaś jesteś taka cicha i.. Nieobecna. 
 -Po prostu... Po prostu jestem zmęczona. - skłamałam. 
Bałam się. Wiecie, schudnąć 8 kg w krótkim czasie to ogromne wyzwanie. Nie wiem po co się na to zgadzałam. Chociaż gdyby Scooter pierwszy by mi to Powiedział byłoby gorzej, bo zgodziłby się a ja miałabym się tylko mu podporządkować.
W dodatku tabletki i to wszystko.. To popieprzone. Rozumiem - to jest ogromna szansa. Wiele dziewczyn o tym marzy a to właśnie ja ją dostałam. 
-Widzisz? Nawet nie mnie słuchasz. - fuknął. 
-Idę do siebie, przepraszam. - szepnęłam. 
Wzięłam wodę i komórkę. Wolnym krokiem poszłam do swojego pokoju i weszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Od tych trzech lat, przez które nie widziałam się z Justinem trochę się zmieniłam. Pamiętam jak nie chciałam jeść, a on mnie do tego zmuszał, albo jak się okaleczałam a on mi pomagał.
Nie zauważyłam nawet jak z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Usiadłam na zamkniętej muszli klozetowej i po prostu się rozpłakałam. Nie mogę się teraz znów załamać. 
Nie teraz, gdy wszystko zaczęło się układać.


~*~
Brak komentarzy = brak nowego rozdziału :)

22 komentarze:

  1. Jeju co dalej??!!!! Nie mg się doczekać następnego rozdziałuuu. A ten jest mega. Ale 8 kg, będzie chora i miała kłopoty z Justinem

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ? 8 kg ? Ich chyba do końca porąbało. I jak ona mogła się zgodzić? Będą problemy

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże wyczuwam drame a było juz tak dobrze ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Pls nie psuj nic miedzy Justinem i Arianą. Czekam na nn ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodawaj jak najszybciej!����

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ❤❤ oby nie schudła! Ari nie zgadzaj sie na to

    OdpowiedzUsuń
  8. jakie głupki!! tylko mi powiedz czy po przeczytaniu ostatniego rozdziału nie będę miała załamania nerwowego bo ktoś umrze bo jak tak to będę przynajmniej wiedzieć że mam się przygotować💕💕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zamierzam na razie nikogo zabijać, więc spokojnie 😂

      Usuń