sobota, 30 kwietnia 2016

15

Notatka pod rozdziałem!


*Ariana* 

 Minęły dwa tygodnie. W tym czasie udało mi się schudnąć dwa kilo, co mnie cieszy. Ważę 45,2 kg. Widać trochę efekty, ale nie jakoś szczególnie. Justin coś podejrzewał, ale niczego się nie domyślił. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Wyjęłam z kosmetyczki małe pudełko, gdzie miałam tabletki. Codziennie rano łykałam dwie. Kendall musi kupić ki jeszcze jedne, bo już się kończą. Połknęłam je popijając to wodą z kranu. Umyłam jeszcze zęby i weszłam do pokoju.
Justin nadal spał, a ja nie chciałam go budzić, więc po cichu podeszłam do szafy. Na moje oko było dziś ciepło. Wyjęłam jeansowe spodenki poszarpane na dole z białą koronką przy kieszeniach i biały, luźny crop top na ramiączkach ze stokrotkami prze dekolcie i na ramiączkach. Ubrałam się i ponownie weszłam do łazienki. Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Pomalowałam rzęsy maskarą i zrobiłam delikatne kreski. Na usta nałożyłam ochronną pomadkę i zeszłam na dół. Założyłam białe conversy i zabrałam torebkę. Jadę do Scootera, omówić z nim jeszcze kilka rzeczy. Wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik. Wyjechałam na ulicę i skierowałam się do domu managera. 

*** 

Zajechałam do Starbucks'a po kawy dla każdego z nas. Dogadałam się ze Scooterem dość szybko, więc jestem zadowolona. Zamówiłam cztery karmelowe latte i po kawałku sernika. Na kubku z moim imieniem miałam zapisany numer, najprawdopodobniej do chłopaka, który mnie obsługiwał. Wsiadłam do samochodu i odłożyłam jedzenie na siedzenie kierowcy. Wyjęłam telefon i napisałam sms'a do nieznajomego. 

Ja: Nic z tego nie będzie, sorry. Ps mam chłopaka, bby x 

Wysłałam wiadomość i wyjechałam z parkingu. W domu byłam po pięciu minutach. Ledwo zabrałam się z tym wszystkim, więc musiałam otwierać drzwi nogą. Gdyby ktoś na mnie popatrzył, pomyślałby, że jestem jakaś nie normalna, ale mówi się trudno. Usłyszałam głosy chłopaków z salonu. Ta, typowe. Zdjęłam buty i odłożyłam torebkę, uprzednio wyjmując z niej telefon. 
-Hej. - przywitałam się z nimi. 
-Co tam masz? 
Wywróciłam oczami i podałam im kawę a potem sernik. 
-O jedzenie, dzięki. - powiedział Mike. 
-Ta, spoko. - mruknęłam. - Gdzie Tina? 
-Czyta w ogrodzie, czy coś. - powiedział Justin, ilustrując mnie wzrokiem. 
Pokiwałam głową i otworzyłam drzwi prowadzące na taras. Miał racje. Tina siedziała na leżaku, z książka w ręku i słuchawkami w uszach.
Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się lekko i pomachała mi. Wyjęła z uszu słuchawki i zamknęła książkę, zaznaczając, w którym miejscu skończyła czytanie. 
-Cześć, co tam? 
-W porządku. - uśmiechnęłam się. - Masz, to dla ciebie. - podałam jej jedzenie. 
-Awwwh, dziękuję. - zachichotała. 
Przystawiłam sobie leżak i usiadłam na nim. 
-Gorąco. - fuknęłam. 
-W cholerę. - jęknęła.
-Poopalałbym się, ale muszę iść dziś na siłownię.. 
-Po co? 
-Jakoś mnie natchnęło.. Nie wiem na ćwiczenia ostatnio. - wzruszyłam ramionami. 
Zaczęłam jeść swoje ciasto. Sernik ze Starbucksa jest na prawdę pyszny!

*** 

O osiemnastej stwierdziłam, że zacznę się zbierać na siłownie. Założyłam czarne legginsy i tego samego koloru crop top. Na stopy wsunęłam czarne slip on'y i zeszłam na dół. 
-Justin? 
-Gdzie idziesz? - spytał. 
-Na siłownię. 
-Znowu? Jezu, co Cię tak nagle wzięło na te ćwiczenia? - warknął.
 -Może to, ze jestem pieprzoną modelką i chcę wyglądać dobrze? 
-A więc to o to chodzi? Znów nic nie będziesz jeść i tak dalej bo chcesz dobrze wyglądać? Chłopak na kości nie poleci, sorry. 
 Zobaczyłam jak wychodzi z domu, trzaskając drzwiami. 
Super, kolejna kłótnia..

*Justin*

 Wyszedłem, bo byłem cholernie wkurwiony na Ariane. Nie wiem co znów jej strzeliło do głowy, ale kurwa ona ma jakąś obsesję na punkcie wyglądu. Okej, rozumiem, że dziewczyny chcą jak najbardziej podobać się sobie i przede wszystkim facetom, ale nie do przesady. Kto chciałby laskę anorektyczkę? Doszedłem do parku i usiadłem na jednej z ławek. Na szczęście w kieszeni jeansów miałem paczkę fajek. Wyjąłem jednego papierosa i podpaliłem końcówkę, mocno zaciągąc się dymem. Dokładnie tego było mi trzeba. Poczułem wibracje w kieszeni. Wywróciłem oczami i wyjąłem telefon. Ariana. 
-Co? 
-Porozmawiajmy.. - usłyszałem jej cichy głos. 
-Nie mamy o czym, chcę teraz na spokojnie pomyśleć, przepraszam. 
 Rozłączyłem się nawet nie czekając na to, co odpowie. Wyciszyłem telefon i dopaliłem papierosa. Chodziłem ulicami Londynu wspominając nasze sprzeczki z Arianą jeszcze przed tym jak zaczęliśmy się spotykać trzy lata temu.

 -Jesteś głodna? - spytał cicho. 
-Trochę, a co? - szepnęłam. 
-Nic. - posłał mi lekki uśmiech. 
 -Justin ale ja nie chcę jeść. - spojrzałam na niego z lekkim smutkiem w oczach. 
-Dlaczego? - oblizał usta. 
 -Bo... - ucięłam i wzięłam głęboki oddech. - Ja nie jem zbyt dużo. Góra jeden posiłek dziennie. - spuściłam wzrok na swoje dłonie. 
-Widać. Jezu, dziewczyno ty masz niedowagę. Ile ważysz? - spytał. 
-Czterdzieści dwa. - szepnęłam. 
-Ja pierdole. - pokiwał głową. - masz świadomość tego, że jak nadal będziesz tak jeść to będziesz miała anoreksję?! - warknął. 
 Nie odpowiedziałam mu nic. Zamiast tego w moich oczach zebrały się łzy, którym nie pozwoliłam wypłynąć. Korzystając z okazji, że chłopak ustał na czerwonym świetle wyszłam z samochodu, trzaskając drzwiami. 
-Ariana! - usłyszałam głos Justina. 
 Zignorowałam go. Zamiast tego szłam przed siebie. Kurwa, nie wiem gdzie jestem... Westchnęłam obracając się. Otarłam spływające po moich policzkach łzy i przeszłam po pasach na drugą stronę ulicy. 



 -Czemu nie możesz sobie odpuścić? - mruknęła. 
-Nie chce żebyś kiedyś skończyła gdzieś pod mostem, wychudzona i zakrwawiona a nawet może nie żywa. - splunąłem. 
-Nic takiego się nigdy nie wydarzy. - zaśmiała się krótko. 
 -Tak, wierz w to. - syknąłem. 
-Jaki ty masz problem? - krzyknęła. 
 -Ja? To ty masz cały czas jakiś problem. Ja pierdole dziewczyno chce Ci pomóc ale ty mi tego nawet nie ułatwiasz. Wiesz co? Będę miał wyjebane tak jak ty do tej pory. - wyszedłem, trzaskając drzwiami. 
Zszedłem na dół i wszedłem do kuchni. 



 -Justin, przepraszam... 
 -Nie obchodzi mnie to! - podniósł głos. - Było się kurwa nie ciąć i nikt nie miałby problemu! 
-Nie moja wina, że mnie zgwałcili! - wrzasnęłam. 
Kiedy zorientowałam się, co właśnie powiedziałam, przyłożyłam dłoń do ust. Jestem idiotką. 
-Było się bronić. Chyba, że tego chciałaś. - wzruszył ramionami. 
Nie mogę uwierzyć, że powiedział coś takiego... Zamachnęłam się i uderzyłam go z otwartej dłoni w policzek. Ignorując ból pobiegłam w przeciwną stronę. Dobiegłam do małego lasu i usiadłam pod jednym z drzew. Wybuchłam płaczem. Jak mógł w ogóle o czymś takim pomyśleć?! 



 Widzę, że szybko się pocieszyłaś. - prychnął. 
-Stary, ogarnij się. Nie widzisz, że ją ranisz? - warknął. 
 -Ja ją ranię?! Popatrz. - podgiął rękaw bluzy. Na jego ręku było kilkanaście blizn. 
-Jesteście chorzy. - pokiwał głową. 
-Nie ja, tylko ona. - skomentował. 
 -Nie, Drew. On ma mnie w dupie, nie widzisz? - pokiwałam głową. - Skoro tak bardzo nie chcesz mnie widzieć, to nie będziesz. - zwróciłam się do Justina. 
-O co ci znowu chodzi? 
 -Nieważne. Masz mnie gdzieś? Trudno. Nie chcę być z kimś, kto ma o mnie takie zdanie. Kiedy wrócimy, już mnie nie zobaczysz. - szepnęłam łamiącym głosem i odeszłam. 


Kurwa jebana mać. 
Uderzyłem kilka razy w ścianę jednego ze sklepów spożywczych, przy których przechodziłem. Dopiero teraz zauważyłem jak cholernie zraniłem ją tym wszystkim. Zamiast ją wspierać po tym, jak ci chuje są skrzywdzili ja jeszcze ją dobiłem. Gdyby nie może nie wyjechałaby i wszystko byłby w porządku. 
-Co ty robisz?! Głupi jesteś? Zaraz wezwę policję! - podbiegła do mnie najprawdopodobniej właścicielka sklepu. 
-Ohh i co im powiesz? Że uderzyłem w pieprzoną ścianę? - zaśmiałem się. - Spierdalaj. - warknąłem. 
Jakaś szmata nie ma prawa mi grozić. A przede wszystkim nic nie zrobiłem, więc nie wiem o co jej chodzi. Byłem tak wkurwiony, że myślałem, że za chwilę kogoś zabije. Zawiodłem jako chłopak, syn, przyjaciel.. Jestem popieprzony. Usiadłem na ziemi pod drzewem i schowałem twarz w dłonie. 
-Justin? - usłyszałem. 
-Nie jestem w nastroju do rozmów. - warknąłem.
 -To ja, Michael. 
 -No i czy to coś zmienia? Powiedziałem, że nie jestem w nastroju do rozmów. 
-Wyluzuj. - westchnął. 
Zaraz. Mu. Przyjebię.
-Po prostu zostaw mnie samego.. 
 -Cokolwiek. - prychnął i odszedł.
*Ariana* 
Zostałam w domu. Nie miałam już nawet ochoty nigdzie wychodzić. Dzwoniłam do Justina chyba z dziesięć razy a on nie odbiera. Zaczynam się martwić. Mój telefon zawibrował i zobaczyłam, że mam jedną wiadomość. 
Alice: Pogadamy? 
Ja: Zaraz zadzwonię. 
Wow, bardzo długo nie rozmawiałyśmy. Ponad miesiąc to minimum. Zeszłam na górę i włączyłam laptopa. Zadzwoniłam do siostry. Po chwili na ekranie laptopa pojawiła się ona z Drew. 
I o mój Boże - Drew wygląda jak pieprzony Bóg seksu. 
Prawie tak, jak Justin trzy lata temu...
~*~
No i tak..
Wzięło mnie na wspomnienia :)
Szczerze to nawet troszkę się popłakałam jak to wstawiałam, lmao
Pamiętajcie o komentarzu - może to być nawet głupia kropka albo minka.
Zajmie Wam to minutę a ja rozdział piszę znacznie dłużej. 
Moja miłość i uzależnienie w ostatnim czasie: *klik* 
 
 
 
  


 

19 komentarzy:

  1. Smutno :( ari ma sie przestac odchudzac! I maja sie pogodzic

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ktoś czytał notatkę pod rozdziałem, bo jest minka 😂

      Usuń
  3. Justin ty pieprzony dupku
    drama time nooooo :(

    OdpowiedzUsuń
  4. tiaa chyba jestem opóźniona w rozwoju bo dopiero zobaczyłam że jest nowy rozdział ;-;
    a wogóle Justin ma do niej teraz wrócić i przeprosić!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy kolejny ? ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale trudno mi określić, bo mam strasznie zabiegany tydzień masa testów etc... Miałam dodać w sobotę ale byłam na weselu i tam dokończyłam a nie wiem czemu mi to usunęło :'))))) także, jeśli dam rade to w tygodniu a jeśli to nie weekend na pewno :)

      Usuń
    2. Przepraszam, ale trudno mi określić, bo mam strasznie zabiegany tydzień masa testów etc... Miałam dodać w sobotę ale byłam na weselu i tam dokończyłam a nie wiem czemu mi to usunęło :'))))) także, jeśli dam rade to w tygodniu a jeśli to nie weekend na pewno :)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia 😩 mam teraz tyle poprawy etc, że to mnie po prostu przerasta, ale postaram się Wam coś napisać

      Usuń