*Ariana*
Minął tydzień, odkąd pierwszy raz widziałam się z Justinem.
Nasze kontakty są coraz lepsze i szczerze - bardzo za tym tęskniłam.
Poznałam się z Michaelem, a on z Mikiem - bo Tinę zna.
Miałam już sesje i w najbliższym czasie CHYBA nie będę ich mieć.
Na szczęście.
Dziś idę z Justinem do kina.
Seans jest na dziewiętnastą, więc mam jeszcze sześć godzin.
Wdychając wstałam z łóżka i zeszłam na dół.
Pomogę Tinie z obiadem.
-W końcu! Myślałem, że już nigdy nie wyjdziesz z tego pokoju! - powiedział Mike.
Wywróciłam oczami i przywitałam się z przyjaciółką.
-Pomóc Ci z obiadem? - spytałam, pijąc sok z butelki.
-Jeśli chcesz, to jasne. - zachichotała.
∆∆∆
Po godzinie razem z Tiną przygotowałyśmy risotto z piersią z kurczaka i sosem curry.
Nałożyłam każdemu porcję w czasie gdy brunetka poszła po Mike'a, który grał w coś na konsoli.
Dziecko..
Wszyscy razem usiedliśmy do stołu i jedliśmy posiłek w ciszy.
-Ariana... - jęknął Mike.
-Hm?
-Sprzątniesz mi pokój?
-No i co jeszcze? - prychnęłam.
Kiedy zjadłam, wstawiłam talerz do zmywarki i zrobiłam kawę, którą wypiłam w czasie, gdy sprawdzałam twittera i przeglądałam posty, w których mnie oznaczono i na niektóre odpowiedziałam.
Zobaczyłam, że mam jedną nieodczytaną wiadomość.
Od: Justin
O 18:30 będę, jeśli propozycja nadal aktualna ;)
Odpisałam mu, że tak i skierowałam się na górę.
Jest po piętnastej, więc mam mało czasu.
Wyjęłam bordową, koronkową bieliznę i weszłam do łazienki.
Wzięłam prysznic i umyłam włosy. W całej łazience było czuć mango - przez mój szampon i płyn.
Owinęłam ciało ręcznikiem i dokładnie i je wytarłam.
Włosy wysuszyłam i wyprostowałam. Związałam je w pół kucyka i ubrałam bieliznę.
Czas na makijaż!
Nałożyłam podkład, puder, brązowy cień i zrobiłam delikatne kreski.
Pomalowałam rzęsy.
Gotowa wyszłam z łazienki.
Wyjęłam z szafy bordowy, krótki sweterek z długim rękawem i spódniczkę w biało-granatową kratkę.
Ubrałam się i spakowałam do torby wszystko co może być mi potrzebne.
Była osiemnasta dwadzieścia, dlatego zeszłam na dół.
-Wychodzisz z Justinem?
-Mhm. - uśmiechnęłam się lekko.
-Udanej randki! - krzyknął Mike.
-To nie jest randka. - spojrzałam na niego.
-Taaak, jasne. - machnął lekceważąco ręką.
Wywróciłam oczami i wyjęłam z szafki czarne szpilki i założyłam je.
Usłyszałam dźwięk klaksonu, co świadczyło o tym, że Justin przyjechał.
-Stop, stop, stop! - usłyszałam krzyk Tiny.
Spojrzałam w stronę schodów, skąd zbiegła Tina.
-No.. Wyglądasz super. Powodzenia. - przytuliła mnie.
Podziękowałam i wyszłam z domu.
Zobaczyłam Justina opierającego się o maskę samochodu.
Palił.
I o mój Boże - wyglądał cudownie.
Był w szarych dresach, czarnej bluzie i tego samego koloru butach.
-Woah, gapisz się na mnie. - zaśmiał się.
-Nie, wcale nie! Po prostu się zamyśliłam..
-Mhm, wsiadaj. - otworzył mi drzwi.
Wyglądaliśmy zupełnie inaczej.
Zupełnie.
-Jedziemy do kina, tak? - spytałam.
Tak dla pewności.
-Tak. - odchrząknął.
Założył na głowę czarny snack-back oczywiście daszkiem do tylu i odpalił samochód.
-Wyjmiesz ze schowka papierosy?
-Dopiero co paliłeś. - westchnęłam.
-Racja, ale chcę jeszcze jednego.
-Nie możesz tyle palić Justin, dostaniesz raka. - jęknęłam.
Tak samo uparty jak kiedyś.
-Oh, błagam Cię. - wywrócił oczami, zatrzymując się na czerwonym świetle.
-Masz. - rzuciłam w niego paczką.
-Po co ta agresja?
Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w szybę.
Zmienił się i to mnie przeraża najbardziej.
Kiedyś był bardziej czuły, opiekuńczy i przede wszystkim milszy.
Owszem - po trzech latach mógł się zmienić ale "znam go" dopiero tydzień, więc nie mogę go oceniać.
Po chwili zajechaliśmy pod kino.
Wysiadłam pierwsza z samochodu.
Była osiemnasta pięćdziesiąt i na całe szczęście mamy zarezerwowane miejsca (no i bilety).
Justin skończył palić i oboje weszliśmy do kina.
-Chcesz coś do jedzenia, albo picia?
-Wodę. - mruknęłam.
-Tylko?
-Umm..
-Ustań w kolejce po bilety na nazwisko Bieber a ja kupię. - uśmiechnął się lekko.
Pokiwałam głową, robiąc z usta cienką linię i podeszłam w skazane miejsce.
-Dwa bilety na nazwisko Bieber.
-Oczywiście.. Proszę. - podał mi dwa bilety.
-Dziękuję.
-Ariana Grande? Modelka? O mój Boże, w naszym kinie!
Zachichotałam.
-We własnej osobie. - poniosłam rękę.
-Mogę zdjęcie?
-Mhm. - uśmiechnęłam się.
Chłopak wyjął telefon i zrobił nam 'selfie'.
-Dziękuję! - powiedział.
Przytuliłam go i w tym czasie przyszedł do nas Justin.
Trzymał dwa kubki z piciem, duży popcorn i mały - z karmelem, nachosy i jakieś chipsy.
-Zgłupiałeś?!
-Pomóż mi. - wywrócił oczami.
Westchnęłam i zabrałam do niego trochę jedzenia.
Weszliśmy na salę, zajęłam miejsce obok Justina na samym końcu sali.
Przyszliśmy na film "Papierowe miasta" chociaż widziałam go dwa razy - Justin wcale. Protestował, żeby iść na horror, ale mówiłam mu ze sto (jak i nie więcej) razy, że nie ma takiej opcji.
***
W połowie seansu zrobiłam się wyjątkowo śpiąca.
Położyłam głowę na ramieniu Justina i zdjęłam buty.
Spojrzałam na niego spod rzęs.
Patrzył w ekran, ale po chwili przeniósł swój wzrok na mnie.
Uśmiechnął się lekko i objął mnie ramieniem.
-Dzięki. - szepnęłam.
Zachęcił mnie, żebym usiadła/położyła się na jego kolanach.
Tak zrobiłam.
Szczerze mówiąc, to czułam się nieco skrępowana, ale cóż.
Zmęczenia wygrało.
Schowałam twarz w zgłębieniu jego szyi.
Plus tego wszystkiego jest taki, że bez problemu mieszczę się 'na Justinie'.
Są zalety bycia małym, ha!
*Justin*
Film skończył się po godzinie.
Ariana zasnęła na mnie. Wyglądała tak słodko, uroczo i niewinnie.
Powoli ją 'posadziłem' na fotelu obok. Wyrzuciłem śmieci i założyłem jej buty. Na całe szczęście się nie obudziła. Zabrałem torbę szatynki i podniosłem jej drobne ciało. Wyszedłem z kina i ułożyłem jej ciało na tylnych siedzeniach samochodu.
Powoli ją 'posadziłem' na fotelu obok. Wyrzuciłem śmieci i założyłem jej buty. Na całe szczęście się nie obudziła. Zabrałem torbę szatynki i podniosłem jej drobne ciało. Wyszedłem z kina i ułożyłem jej ciało na tylnych siedzeniach samochodu.
Jaki ona ma sen, skoro nic ją nie obudziło?
Usiadłem na miejscu kierowcy i odpaliłem samochód.
Wyłączyłem radio, żeby nie zakłócać dziewczynie snu.
Co jakiś czas zerkałem w lusterko, czy się nie obudziła.
Zaparkowałem (samochód Michael'a oczywiście, bo swojego nie mam) i wysiadłem.
Podrapałem się po tyle głowy zastanawiając się co zrobił.
Zadzwoniłem do przyjaciela żeby szybko zszedł na dół.
Jeśli ją obudzę to po mnie.
Powinienem ją odwieźć do domu, ale..
Po prostu nie.
Nie chcę się z nią rozstawać.
-Co ty chcesz?
-Nie wiem co zrobić... Nie chcę jej obudzić. - jęknąłem.
-Ou, ładna. - uśmiechnął się.
Posłałem mu złowieszcze spojrzenie a on uniósł ręce do góry, na znak, że się poddaje.
-Dobra, ja to załatwię, weź jej rzeczy. - szepnął, otwierając drzwi.
Przyglądałem się co ten debil (przepraszam, musiałem) zamierza zrobić.
Pociągnął Arianę za nogi, tak, że "wystawały" z samochodu.
Uderzyłem się otwartą dłonią w czoło.
Wziął szatynkę na ręce a ona mruknęła coś pod nosem.
-Dobranoc. - szepnęła.
Powstrzymałem chęć wybuchnięcia śmiechem.
Postał mi spojrzenie mówiące a-nie-mówiłem.
***
Po zjedzonej kolacji - oczywiście ja i Michael obejrzeliśmy mecz.
Ari zaniosłem do tymczasowo mojej sypialni.
Umyty i ogarnięty wyszedłem z łazienki i samych bokserkach i wyjąłem dresy (żeby sobie czegoś przypadkiem nie wyobraziła) i spojrzałem na łóżko.
Dziewczyna spała na boku, w pozycji 'płodowej'.
Raczej niewygodnie jej spać w spódnicy..
Przegryzłem wargę i powoli do niej podszedłem.
Najpierw zdjąłem jej sweterek czy coś tam a później spódnicę.
Wciągnąłem głośno powietrze.
Była tylko w bordowej, koronkowej bieliźnie i O MÓJ BOŻE CHYBA MI STANĄŁ.
Przegrałem ją w swoją koszulkę i przykryłam kocem.
Uchyliłem okno i poszedłem do kuchni po szklankę wody.
-Dobranoc. - powiedziałem, do siedzącego w salonie Michaela.
-Siema. - kiwnął.
Wszedłem do sypialni i położyłem się.
Owinąłem rękę wokół jej pasa i schowałem twarz w jej włosach.
Pocałowałem szatynkę w tył głowy.
Czuję się tak jak kiedyś.
Jakby nic się nie wydarzyło.
Rozmyślając - zasnąłem.
*Ariana*
Obudziłam się.
Jednak nie chciałam otwierać oczu.
Leżało mi się tak dobrze, przytulonej do Justina.
Chwila.
Wróć!
Uniosłam powieki i podniosłam się na łokciach.
Justin leżał obok mnie, trzymając rękę na moim brzuchu.
Jakim cudem jestem u niego w domu?
O mój Boże.
Jestem w jego koszulce.
I jeszcze raz - co m wczoraj robiliśmy?!
-Justin. - dźgnęłam go palcem w ramie.
-Justin, wstawaj. - warknęłam.
-Jeszcze pięć minut, proszę. - jęknął wtulając się w mój brzuch.
Zajebiście.
-Albo wstaniesz, albo wyleję na ciebie szklankę wody. - zagroziłam.
-O co chodzi? - podniósł się.
-Powiesz mi łaskawie co ja tutaj robię? W dodatku przebrana i z tobą w jednym łóżku?!
-A, to nie pamiętasz? - spojrzał na mnie, a na jego ustach pojawił się łobuzerski uśmiech.
-Gdybym pamiętała to chyba bym nie pytała, nie sądzisz?
-Oh, to szkoda, bo było zajebiście...
Że. Co. Proszę??
~*~
Hej :)
Wiem zawaliłam, rozdziału nie było strasznie długo, ale nie mam chęci ani weny do pisania.
W dodatku szkoła - lepiej nie mówić o moich ocenach.
Jestem negatywnie do wszystkiego nastawiona a i NIE CHCĘ się wyżywać na bohaterach opowiadania.
Mam nadzieję, że brak weny jest chwilowy i wszystko wróci do normy.
Jestem ciekawa, czy ktoś tu w ogóle jeszcze jest :'))
Do następnego x
Ja jestem ! Rozdział jest mega, nie wiem co ty od niego chcesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
Jasmine
Awwwh dziękuję <3
UsuńOooo rozdzial cudowny 😉 Trzymam za Ciebie kciuki żeby wszystko wróciło do normy ✊😊 Czekam na kolejny 😉
OdpowiedzUsuńDziękuję skarbie! ☺❤❤
UsuńSzkoda ze taki krotki i malo soe dzieje, ale super ❤ nie mg sie doczekac nasteoengo, zycze weny i powodzenia❤
OdpowiedzUsuńDziękuję xx
UsuńRozwaliłaś mnie tym rozdziałem, naprawdę xD Jest znakomity, aż fajnie się go czytało. :3 Jestem ciekawa co w kolejnym. B)
OdpowiedzUsuńWeny życzę! xx
Eh, bałam się, że Wam się nie spodoba, bo źle mi się go pisało i szczerze mówiąc nawet mi się nie chciało. Ale cieszę się, że jednak Wam się podoba i dziękuję xx
UsuńNapisałaś :D rozdział bardzo fajny czekam na dalsze efekty :)
OdpowiedzUsuńNo napisałam :))
UsuńDziękuję xx
Rozdział jak zawsze perf <3 KOCHAM CIĘ DZIEWCZYNO!
OdpowiedzUsuńJejku, dziękuję :') <3
Usuń"I O MÓJ BOŻE CHYBA MI STANĄŁ"
OdpowiedzUsuńwisisz mi siniaka, bo spadłam z łóżka piętrowego, bo tak się śmiałam :')
czekam na książkę, jesteś zajebista!
Haahah :')))
UsuńNiestety nie moge przyjac siniaka bo jestem przebiębiona i czuję się okropnie..
Jejku, dziękuję, bardzo to doceniam skarbie <33
Wena przyjdzie nie martw się ❤
OdpowiedzUsuńJa jestem ;)
Rozumiem cię, bo sama mam takie oceny że lepiej nie mówić...
Przejdzie ci (:
Jeszcze nabierzesz chęci:)
X
Juz nabieram :)
UsuńJeśli można zapytać skarbie 😉 Kiedy kolejny? 😊
OdpowiedzUsuńCzwartek/piątek ❤
Usuń