wtorek, 15 marca 2016

06

Notatka pod rozdziałem :).

Niechętnie otworzyłam swoje oczy, czego natychmiastowo pożałowałam. Jęknęłam cicho i usiadłam. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a ja ledwo pamiętam co się stało. Pomaszerowałam do kuchni i wyjęłam z szafki dwie tabletki przeciwbólowe. Popiłam je wodą i wróciłam na kanapę. Była godzina dziewiątą dwadzieścia siedem. Próbując przypomnieć sobie co się wydarzyło, zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Pusta butelka po winie na podłodze - no i wszystko jasne. 
Po tym, jak Justin wyznał mi miłość, po prostu wstał i wyszedł.
W sumie, to dobrze zrobił, bo co miałabym mu odpowiedzieć? Przecież ja już go nie kocham. Owszem - tęskniłam i cieszę się, że znów jest ze mną ale to nie jest miłość. Usłyszałam dźwięk informujący o tym, że dostałam sms'a. 

 Alice: Możesz gadać? :)
 Ja: Zaraz zadzwonię na skype ;* 
Westchnęłam i wczołgałam się na górę, do swojego pokoju. Wyjęłam laptopa, wpisałam hasło i zalogowałam się na skype. W sumie, to dawno nie rozmawiałyśmy bo to już z dwa i pół tygodnia.
Jedno mnie dziwi - u niej jest po drugiej i nie śpi. Mam nadzieję, że nic się nie stało.. Przed zadzwonieniem zebrałam włosy w koka i przebrałam się w legginsy i różową bluzę. Na stopy założyłam grube skarpety i usiadłam na łóżko. Zadzwoniłam do siostry. 
-Hejka. - powiedziałam. 
Po chwili włączył się widok z jej kamerki. Było ciemno, ale na szczęście włączyła lampkę, która ją oświecała. 
-Hej. - uśmiechnęła się lekko. 
-Co tam u Was słychać? - naciągnęłam rękawy na dłonie i ścisnęłam końce w pięściach. 
Brunetka wzruszyła ramionami. 
-Nic nowego.
 -Co ty taka małomówna? Coś się stało i mi o tym nie mówisz. - westchnęłam. 
-Nie, nic się nie stało. 
-Kłamiesz, Alice do cholery! - podniosłam głos. 
Po mojej głowie przeszedł ból, przez co na chwilę zamknęłam oczy. 
-Jezu, po prostu jestem głodna bo nie jadłam cały dzień, matki nie ma, a nie ka kompletnie nic do żarcia, kurwa. - warknęła.
 -Gdzie mama? 
-Wyjechała jakby nigdy nic na wakacje. - prychnęła. 
-A Drew? - przegryzłam wargę. 
-Nie gadajmy o nim, okey? 
-Jak mi nie powiesz o co chodzi, to chyba zaraz ci przyjebie przez internet, nie żartuję. - zacisnęłam szczękę. 
-Pokłóciłam się z nim. - szepnęła. 
Po jej policzku spłynęła łza a mnie coś zakuło w sercu. Moja siostra miała problemy a ja nie mogłam jej pomóc. 
-My... Mieliśmy uprawiać seks, ale nie chciałam i się wkurzył. Od wczoraj nie odbiera telefonu, ignoruje sms'y.. Nie wiem i co mu chodzi... 
-Spokojnie, przecież jesteście razem od trzech lat. Może miał wypadek? 
-Nie miał, byłam dziś u niego i Pattie powiedziała, że nie chce z nikim gadać. 
 -Zadzwonię do niego zaraz. - mruknęłam.
 -Ale on pewnie śpi.. 
-Oddzwonię do ciebie za dziesięć minut, zjedz cokolwiek, bo boję się o ciebie. - powiedziałam i nie czekając na jej odpowiedź, zakończyłam połączenie.
Wyszukałam imię chłopaka i zadzwoniłam do niego. Nie oczekiwałam, że odbierze - a jednak. 
-Hejka Ari - krzyknął. 
-Tak, hej. - westchnęłam. 
-Co u ciebie laska? 
On jest kompletnie pijany.. Teraz za szybko to się z nim nie dogadam. 
-Dlaczego pijesz? 
-Lubie. - wybełkotał. 
-Drew, do cholery.. Powiedz mi o co chodzi, proszę Cię. - jęknęłam.
 -Ona mnie nie kocha. - mruknął. 
-Co?
 -Alice. Ona mnie nie kocha. 
-Jesteście razem tak długo, dlaczego miałaby cię przestać kochać? 
-Ma kogoś, kogoś lepszego ode mnie.. 
-Nie pierdol głupot. - warknęłam. - Rozmawiałam z nią i też nie śpi bo myśli o tobie. 
-Na prawdę? 
-Tak. - uśmiechnęłam się lekko. 
-Jadę do niej. 
-Woah, stop! Jesteś pijany! 
-Taksówka, lecę, pa. - rozłączył się. 
Wywróciłam oczami i schowałam twarz w dłonie. Chyba zamiast modelką powinnam zostać jakimś psychologiem.. Napisałam sms'a do Ali, że Drew do niej jedzie i wstałam z łóżka. Wyjęłam czystą bieliznę i weszłam do łazienki. Zdjęłam ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie. Wzięłam szybki prysznic, który mnie pobudził i lekko 'zaspokoił' ból głowy. Wytarłam ciało niebieskim, puchatym ręcznikiem i owinęłam go nad biustem. Zrobiłam sobie dwa warkoczyki, żeby mieć większe loki i umyłam zęby. Kiedy już byłam całkowicie sucha ubrałam bieliznę. Ogarnęłam rzeczy, które tu zostawiłam i wróciłam do pokoju.
Wyjęłam czarne jeansy, szary, luźny crop top i skarpetki. Założyłam ubrania i schowałam laptopa. Schowałam telefon do kieszeni spodni i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i stanęłam przed lodówką. Zrobiłam z ust dzióbek, zastanawiając się co zrobić na śniadanie.
 
 ***

 Po godzinie moje śniadanie było gotowe. Upiekłam rogaliki z nutellą, na które przepis znalazłam w internecie. Szczerze mówiąc, wyglądały przepięknie! Wzięłam jednego i ugryzłam go. Zamknęłam oczy bo cholera to było genialne! Zrobiłam zdjęcie, które wstawiłam na instagrama. Zjadłam łącznie pięć a resztę zapakowałam tak, żeby nie wystygły. Wypiłam kawę, którą przygotowałam wcześniej i poszłam do siebie. Moje życie zaczyna robić się coraz nudniejsze..
Pomalowałam rzęsy i usta jasną szminką. Rozpuściłam włosy i wyjęłam suszarkę. Kiedy miałam zacząć suszyć włosy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Odłożyłam suszarkę i pobiegłam do pokoju. 
-Tak, słucham? - spytałam, nawet nie patrząc kto dzwoni. 
-Um, hej. - usłyszałam. 
Serce zaczęło bić mi szybciej, jak usłyszałam, że to Justin. 
-Po co dzwonisz? 
-Możemy się spotkać? Chciałbym z tobą wyjaśnić kilka spraw.. 
-Okeey.. Może być za godzinę w tej kawiarni niedaleko centrum? 
-Jasne, do zobaczenia. - mruknął. 
-Pa. - przegryzłam wargę. 
Odłożyłam telefon i wstałam. Znów chce rozmawiać. Cholera, nie wiem dlaczego ale się boję. Wróciłam do łazienki i wysuszyłam swoje włosy. Miałam na prawdę fajne, naturalne loki. Wyjęłam z szafy czarny snack-back i założyłam go na głowę daszkiem do tyłu. Popsikałam się swoimi ulubionymi perfumami, wzięłam komórkę i zbiegłam na dół. Założyłam czarne vansy i napiłam się wody. Mam dokładnie dwadzieścia jeden minut. Wzięłam kluczyki i wyszłam z domu. Zakluczyłam drzwi i wolnym krokiem poszłam do samochodu. Była dziś bardzo ładna pogoda. Gdybym nie miała czterech kilometrów to poszłabym spacerkiem, no ale cóż. 
Za daleko. 
Wsiadłam do auta i napisałam szybko sms'a do Tiny, że nie ma mnie w domu i, że przygotowałam rogaliki. Wyjechałam na ulicę, a później włączyłam się do ruchu drogowego. Korki były ogromne, chociaż jest wtorek. Włączyłam radio i pod głosiłam. Skoro i tak stoimy, to chociaż nie będę się nudzić. 

*** 

Czternasta czterdzieści dwa zaparkowałam pod wskazanym miejscem. Spóźniłam się dwanaście minut bo korki... Wolę nawet nich nie wspominać. Zeszłam do kawiarni i rozejrzałam się. Nigdzie nie było Justina. W ogóle nikogo tutaj nie było. Dziwne. Wzruszyłam lekko ramionami i wyjęłam miejsce przy oknie. Wzięłam do ręki małe menu. Wybrałam lemoniadę dla siebie i szatyna. Może się rozmyślił? Weszłam na instagrama i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Dzwonki informujące, że ktoś wszedł do środka zadzwoniły a ja z zaciekawieniem podniosłam głowę. Justin. 
-Jejku, bardzo cię przepraszam, ale są korki.. 
-Coś o tym wiem.. Siadaj. - zachichotałam.
Justin wyglądał na prawdę bardzo dobrze. Miał na sobie szary podkoszulek, na co założoną kurtkę w kolorze ciemnej zieleni, czarne jeansy z dziurami na kolanach i białe buty za kostkę. O mój Boże. 
-To dla mnie? - wskazał na szklankę z piciem. 
Pokiwałam twierdząco głową i schowałam telefon. 
-Ile mam ci oddać? 
-Zwariowałeś? - wywróciłam oczami. - Pij i mów. 
-Przepraszam za wczoraj.. Nie wiem, to był jakiś dziwny impuls. Nie chciałem cię pocałować a tym bardziej powiedzieć tego, co powiedziałem. Jeśli przeze mnie poczułaś się jakoś głupio czy coś w tym stylu, to wiedz, że nie miałem nic takiego na celu. Wierz mi lub nie, ale przez te trzy lata myślałem o tobie prawie non stop. Wiesz jak to jest, kiedy nikt nie chce Ci nic powiedzieć? Drew i Alice wiedzieli i nie pisnęli ani słówka. Pokłóciłem się z nim. - urwał na chwilę. - Jestem idiotą, bo wtedy traktowałem cię jak gówno, ale uwierz mi, że ja cię kochałem, kocham i będę kochał. Nawet jeśli ty tego nie odwzajemnisz, ja zrozumiem. 
Moje oczy się zaszkliły. Cholera, to było takie.. Kochane. Zagryzłam wnętrze policzka, żeby się nie rozpłakać. Nie czuję do niego żadnej miłości, nic. Jesteśmy znajomymi/przyjaciółmi, ale ja nie umiem tego wszystkiego odbudować. Nie po takim czasie. 
-Powiedz coś, błagam. - szepnął. 
-Justin, j-ja nie czuję tego co ty. Owszem bardzo się cieszę, że tutaj jesteś, ale nie umiem. Nie po takim czasie. Szatyn pokiwał wolno głową i napił się. 
-Nie mam ci tego za złe. - wzruszył ramionami. 

 -Dziękuję. - posłałam mu słaby uśmiech.


***

 Po godzinie wróciłam do domu. Omówiliśmy z Justinem wszystko i jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic więcej. Usłyszałam śmiech Tiny, co oznacza, że już wrócili. Całe szczęście bo nie uśmiecha mi się siedzieć samej w domu po raz kolejny. 
-Hejka. - powiedziałam, wchodząc do kuchni. 
-Dobre rogaliki. - powiedział Mike, z pełną buzią. Zaśmiałam się cicho i usiadłam do stołu. 
-Byłaś z Justinem? - spytała Tina, biorąc winogrono do ust. 
-Tak, chciał się spotkać. - mruknęłam. 
-O czymś nam nie mówisz. - zmarszczyła brwi. 
-To nic takiego.. 
-Gadaj. 
-Uh.. Ja całowałam się z Justinem a on powiedział mi, że nadal mnie kocha..
-Żartujesz?! Brunetka wstała z krzesła, patrząc na mnie jakby zobaczyła ducha. 
Dosłownie.
 Pokiwałam przecząco głową. 
-No to nieźle.. - zaśmiał się Mike. 
-Idź stąd. - powiedziałyśmy w tym samym czasie. 
Podniósł ręce w obronnym geście i opuścił kuchnię. Wlałam sobie wody do szklanki i usiadłam na tym samym miejscu. 
-No dobra, opowiadaj co się wydarzyło jak nas nie było.
 -Cóż.. Zacznijmy od tego, że wczoraj wieczorem przyszedł do mnie Justin. Sama go zaprosiłam bo mi się nudziło.. Przez telefon go wyzwałam i jak przyjechał to kazał mi przeprosić, a ja nie chciałam. Zaczął mnie łaskotać a później pocałował mnie. To było takie niespodziewane, ale odwzajemniłam to. Później powiedział mi, że mnie kocha i nigdy nie przestał, wstał i tak po prostu wyszedł. Przyniósł wcześniej wino, które całe wypiłam, więc nie pamiętam za wiele.. Rano Alice do mnie napisała, czy mogę gadać. Matki nie ma, ona siedzi głodna a w dodatku pokłóciła się z Drew. On się najebał, miał do niej jechać -- 
-Chyba nie sam.. 
-Nie, taksówką. No, mam nadzieję, że się pogodzili. Chyba tyle z mojego szalonego życia. - wywróciłam oczami. 
-Woah, nieźle. 
-Tsaa.. Idę się przebrać i potańczę. - wstałam. 
-Ariana.. 
-Hm? - spojrzałam na nią. 
-Tak czy inaczej, uważaj na siebie. Nie wiadomo czy przypadkiem się nie zmienił, czy coś..

~*~
Hej :)
Rozdział średnio mi się podoba, ew.
Pisałam go od północy do drugiej w nocy i mogłam przeoczyć jakieś błędy bo jestem dziś nie wyspana.
Jak już pisałam na drugim blogu mam ogromny zapierdziel w szkole.
Zawsze jak chcę wziąć się rozdział to albo nie mam ochoty, albo brak czasu.
Może przez czas świąt uda mi się trochę napisać, ale nie obiecuję.
Rozdziały postaram się dodawać rozdziały maksymalnie do dwóch tygodni. 
Mam nadzieję, że to zrozumiecie i życzę Wam miłego dnia xx




 

12 komentarzy:

  1. Hejka! Świetny rozdział! Mam nadzieję tylko taką ze się zejdą haha <3 do następnego (nie moje konto)/Heresna

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie ze rozumiemy, trzymaj sie cieplo, dasz rade i zdrowiej!:**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ariana go nie kocha??? ja myślałam że już pornosy będą i żyli długo i szczęśliwie a tu takie coś! a tak po za tym jesteś świetna i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. O MOJ BOZE
    miałam dokładnie tak samo z moim byłym chłopakiem, tylko był o wiele mniej przystojny, haha.
    zostanę menadżerką wydawnictwa, tylko żeby wydać twoją książkę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku😭😭😭😭 dziękuj skarbie, kocham 💖💕💞

      Usuń
  5. O MOJ BOZE
    miałam dokładnie tak samo z moim byłym chłopakiem, tylko był o wiele mniej przystojny, haha.
    zostanę menadżerką wydawnictwa, tylko żeby wydać twoją książkę <3

    OdpowiedzUsuń