sobota, 26 marca 2016

08

Na wstępie chciałabym Wam życzyć wesołych Świąt, kochani xx

*Justin*

 Może i przesadziłem, ale powiedzieli jasno, że ma to być reklama bielizny. A Ariana nie powinna się na coś takiego zgadzać. Wkurzony wsiadłem do samochodu i wyjąłem jednego papierosa. Spaliłem go, mocno się zaciągając dymem i wyjechałem ma ulicę. Właściwie, to nie wiem gdzie jechałem. Musiałem się jakoś odstresować bo przysięgam, że komuś zaraz przyjebię. Dojechałem pod jeden ze sklepów monopolowych. Wysiadłem i wyjąłem od razu po portfel. 
-Dwa piwa, poproszę. - mruknąłem. 
Przede mną stała niska szatynka. Miała włosy prawie do tyłka, były kręcone. Zielone oczy i co mnie dziwi nie była pomalowana, ani ubrana jakoś wyzywająco. Zwykła, biała koszula i jeansowe szorty. -Już podaję. 
 Poczekałem chwilę, aż dziewczyna pod mi alkohol, a kiedy to zrobiła, zapłaciłem i wyszedłem.
Kiedy wsiadłem do auta otworzyłem puszkę i wziąłem łyka. Po piętnastu minutach w końcu wyruszyłem w drogę powrotną. Wiem, że piłem i nie powinienem prowadzić, no ale musiałem jakoś 'odreagować'. Kiedy stałem na czerwonym, wyjąłem telefon i zobaczyłem dwie nieodczytane wiadomości. 

Ariana: Justin, do cholery jasnej gdzie ty jesteś?! Mieliśmy iść na obiad! 
Ariana: Nie mam jak wrócić do domu, dzięki. 

Wywróciłem oczami i odpisałem szybko "czekaj na mnie". Po dziesięciu minutach jazdy ponownie dziś zaparkowałem pod studiem. Zobaczyłem zdenerwowaną dziewczynę. Kiedy mnie zobaczyła przyszła i usiadła na miejscu pasażera.
-Jaki ty masz kurwa problem?! - krzyknęła. 
Nadal miała makijaż i fryzurę z sesji. Tona tapety i od razu zrobiła się brzydsza. Przepraszam, ale taka prawda. 
-Ja? Ja mam problem? - spytałem głośno. 
-A co, może ja? - wskazała na siebie. - To nie ja krzyczę na fotografa, który wie co robi! Ty zrobiłeś jakąś chorą scenę! - wrzasnęła. 
Jej policzki były aż czerwone od złości. 
-Nie jadę z tobą na żaden jebany obiad. - warknąłem. 
-No i bardzo dobrze! Nie mam zamiaru z tobą spędzać czasu! 
 -To czemu chcesz ze mną wracać, hm? - warknąłem. 
-Bo kurwa mam taką ochotę.
 Przysięgam. Że. Zaraz. Chyba. Wybuchnę.
-Po prostu odwieź mnie do tego cholernego domu i się nie odzywaj. 
 Już chciałem coś powiedzieć, ale ugryzłem się w język. 
Zmieniła się. 
I to bardzo..

*Ariana* 

Co za dupek! Myślałam, że w tym samochodzie to chyba go zabiję, przysięgam! 
Kiedy zaparkował pod moim domem od razu wysiadłam. Nie pożegnałam się z nim, ni nic. Nie będę go przecież przepraszać, bo nie mam za co. W przedpokoju zdjęłam buty i zostałam torbę na komodzie, uprzednio wyjmując z niej telefon. Weszłam do kuchni, gdzie Mike siedział i pił herbatę.
-Cześć, co tam? - spytał. 
-Weź nawet nie mów.. - jęknęłam. - Pokłóciłam się z Justinem, bo zrobił mi jakąś pieprzoną scenę przy fotografie i Scooterze. - warknęłam. 
Wyjęłam z lodówki butelkę wody i wlałam sobie do szklanki. Usiadłam na przeciwko przyjaciela. Byłam taka zła, że mogłabym mu przyłożyć (Justinowi, oczywiście) ale się powstrzymałam. 
-A o co dokładnie poszło? 
-Miałam sesję do reklamy bielizny, tak? - spojrzałam na niego. 
Chłopak skinął głową. 
-Zaproponowali mi, żebym zapozowała bez stanika, a Justin zaczął krzyczeć, że nie ma takiej opcji i w ogóle. Kazali mu stamtąd wyjść, więc wielce obrażony sobie poszedł. Później pojechał a ja nie chciałam wracać piechotą no to cztery kilometry a nie miałam pieniędzy na taksówkę. Przyjechał a później zaczął na mnie krzyczeć. Do cholery jasnej jestem dorosła! - podniosłam głos. 
-Ej, a on przypadkiem nie jest zazdrosny? 
Odwróciłam wzrok i westchnęłam. Dokładnie. Justin jest zazdrosny. Ale czasy się zmieniły. Ja go nie kocham. Nie mogę zrezygnować z ważnej dla mnie pracy bo on ma jakiś cholerny problem. 
-Tak, jest zazdrosny. - szepnęłam. 
-Co masz na myśli? - spytał. 
-On powiedział mi, że mnie kocha.. 
-A Ty? 
-Nie kocham go, Mike. - w moich oczach zebrały się łzy. 
-Na pewno? 
 -Tak, Mike! - krzyknęłam. - Chyba jestem pewna moich uczuć, tak? 
-Okeey? 
 Chłopak wstał i wstawił szklankę do zlewu. Posłał po pocieszający uśmiech i opuścił kuchnię. Dopiłam wodę i poszłam do siebie. Zdjęłam ciuchy i buty. W łazience zmyłam makijaż i związałam włosy w koczka. Rzuciłam się na łóżko i przykryłam kołdrą. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. W sumie to nie wiem dlaczego. Najprawdopodobniej chodzi o to, że Justin jest na mnie zły. Powinnam to olać, ale jakoś nie potrafię. Nie wiem kiedy, zasnęłam. 

*** 

Wstałam przed osiemnastą. Szczerze mówiąc ta drzemka dobrze mi zrobiła. Czuję się o wiele lepiej. Niechętnie wstałam i ubrałam swój cienki, biały szlafroczek. Zabrałam jeszcze telefon i zeszłam na dół. Jestem cholernie głodna. W zasadzie to jadłam dziś tylko śniadanie. Nikogo nie było na dole, więc jestem sama. 
Znowu.. 
Westchnęłam i podeszłam do lodówki. Przegryzłam wargę, zastanawiając się co zjeść.
Zrobiłam sobie omlet z bananami i migdałami. Do tego herbatę z cytryną. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. W międzyczasie poprzeglądałam instagrama.
Po zjedzonym posiłku zmyłam naczynia i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie, kładąc nogi na stole. Włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach, w poszukiwaniu czegoś ciekawego.
Teen wolf! Uśmiechnęłam się do siebie i usiadłam wygodniej Skoro nie mam nic do roboty, to pooglądam swój serial.
Nie obejrzałam nawet pół odcinka, a u słyszałam dzwonek swojego telefonu. Westchnęłam i sięgnęłam po niego. Nie patrząc nawet kto dzwoni, odebrałam. 
-Tak, słucham? - westchnęłam. 
-Hejka, tu Kendall. - usłyszałam. 
-Co tam? 
-Dziś Kim organizuje imprezę, chce, żebyś się pojawiła. - mruknęła. 
-Um, okej przyjdę. U Was? 
-W klubie, zaraz wyślę Ci adres, do zobaczenia! - cmoknęła i rozłączyła się. 
Nie minęła nawet minuta a dostałam sms'a z adresem klubu i godzinę, o której mam być. Zaczyna się o 21, więc mam tylko dwie godziny na przygotowanie się. 
Wow, Kendall, mogłaś zadzwonić wcześniej.. Wyłączyłam telewizor i wbiegłam na górę. Nawet nie wiem w co się ubrać.. Wyjęłam czarną, koronkową bieliznę i weszłam do łazienki.
Mam ochotę na gorącą kąpiel. Zaczęłam wlewać wodę do wanny, w czasie, gdy się rozebrałam. Poczekałam jeszcze chwilę, aż wanna zapełni się wodą i weszłam. Moje mięśnie się nieco rozluźniły, kiedy się w niej zanurzyłam. Leżałam tak przez jakiś dziesięć minut i zaczęłam się myć. Wzięłam do ręki płyn o zapachu czekolady i wmasowałam go w ciało. Włosów nie myłam, bo wyglądały jeszcze w miarę dobrze. Kiedy woda zaczęła robić się zimna, wyszłam. Chwyciłam pierwszy ręcznik i zaczęłam wycierać swoje mokre ciało. Kiedy byłam już sucha, ubrałam bieliznę i wróciłam do pokoju. Ustałam przed szafą, stojąc przed nią i zastanawiając się, co ubrać.
W końcu zdecydowałam się na jasne, jeansowe spodenki, obcisłą bluzeczkę na ramiączkach w kolorze jasnego różu i za dużą o dwa rozmiary granatową bluzę zapinaną na suwak. Szybko się ubrałam i zasunęłam bluzę do połowy. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę dwudziestą siedem. Mam jeszcze dużo czasu. Wróciłam do łazienki i spuściłam wodę z wanny. Wyjęłam z szafki kosmetyczkę i zaczęłam szukać podkładu.
Pomalowałam nim twarz i podkreśliłam ją jeszcze (twarz) bronzerem i rozświetlaczem. Wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta pomadką, którą dostałam od Kylie. Były one naprawdę niesamowite. Włosy wyprostowałam i zrobiłam wysokiego kucyka, którego "rozdzieliłam na pół" i ułożyłam na ramionach. Gotowa wyszłam z łazienki. Popsikałam się jeszcze perfumami i wzięłam telefon. Chyba nic nie będzie mi potrzebne. Pojadę taksówką, bo i tak będę pić, to nie wrócę samochodem.
Zamówiłam taksówkę, która ma być pod moim domem za dziesięć minut. Ma dole napiłam się wody i sprawdziłam, czy wszystko jest wyłączone. Tina jest w pracy, a Mike to nie mam pojęcia. Z nim jest jak z kotem - jest tylko wtedy, kiedy jest pora jedzenia. Tak to chodzi całym miastem. Wyszłam tyłem, bo nie chciałam brać kluczy. Jeszcze bym je zgubiła, i co wtedy?

*** 

Dwudziesta pierwsza trzydzieści byłam na miejscu. Zapłaciłam należytą kwotę i wysiadłam. Korki były ogromne, zważając na to, że dziś sobota. 
-Ariana Grande. - powiedziałam. 
Ochroniarz, który sprawdzał listę gości zaczął czytać. 
-Zapraszam. - przepuścił mnie. 
Weszłam do klubu, który już ronił się od ludzi. Odnalazłam w tłumie Kylie i Kendall, który tańczyły. Co jak co ale one są super siostrami. No przyznaję, często się kłócą, no ale rodzeństwo tak ma. Wiem to ze swojego doświadczenia bo ja i Alice często się żarłyśmy. Podeszłam do nich, a jako pierwsza zauważyła mnie Ky. 
-Ari! - przytuliła mnie. Odwzajemniłam uścisk i przywitałam się tak samo z drugą Jenner'ką.
Kylie miała aktualnie czarne włosy - w których według mnie wygląda najlepiej. Była w krótkiej, pomarańczowej sukience i biały sandałkach na obcasie. Natomiast Ken w białej, luźnej koszulce i czarnych skórzanych spodniach. Zupełne przeciwieństwa - jak zawsze. Pierwsze co zrobiłyśmy to poszłyśmy do baru. Każda z nas zamówiła "Sex one the beach". 
Okej, czyli zabawę czas zacząć!

~*~
Hejka!
Udało mi się napisać rozdział, uf.. 
Mi się szczerze mówiąc podoba.

Mały spojler:
W następnym rozdziale stanie się coś, co Wam się raczej spodoba :)
 

 
 

6 komentarzy:

  1. kiedy w końcu będzie miłość?! chcę już kolejny rozdział jesteś cudowna ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczuwam, że skoro nam się będzie podobać kolejny rozdział to będzie coś z Ari i Justinem. :D
    Rozdział super. Justin opanuj nerwy, bambusie.
    Czekam na kolejny rozdział! Tak cholernie bardzo!
    Weny! xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bambusie" 😂
      Nic nie zdradzam xd
      Dziękuję skarbie <3

      Usuń
  3. to Justin się zmienił, nie Ariana!
    czyżby Kylie lip kit, haha?

    OdpowiedzUsuń