sobota, 16 kwietnia 2016

12

Dodaje rozdział na telefonie bo laptop mi się Popsuł 😊😊
Mam nadzieję, że nie będzie błędów, bo - pierwszy raz właśnie dodaje na telefonie...

*Ariana*

Wzięłam z kuchni czteropak piwa, dwie paczki chipsów i jakiś sok.
-Tina, chodź na chwilę!
Po chwili dziewczyna była przy mnie.
-Może wziąć szklanki i miski?
-Jasne. - wzruszyła ramionami.
Poszłam do ogrodu i postawiłam wszystko na stole.
Kylie siedziała i patrzyła jak chłopaki grają.
Justin był już tylko w koszulce a Mike bez.
Nieźle.
-Pijesz? - spytałam.
-Tak, Kendall mnie podwiozła. - uśmiechnęła się lekko.
Przyniosłam jeszcze jedną (ostatnią już) puszkę piwa dla Kylie.
Usiadłam obok dziewczyny i dołączyła do nas Tina.
Gadałyśmy o różnych głupotach, do czasu kiedy chłopaki nie rzucili we mnie piłką.
-Co do cholery? - warknęłam, pocierając prawą część głowy.
-Sorki. - mruknął Mike.
-Nienawidzę Cię. - jęknęłam.
-Wszystko w porządku? - spytała Tina.
-Tak, chyba tak. - westchnęłam.
Wzięłam łyk piw ze szklanki i znów zaczęłam rozmawiać z przyjaciółkami.
Pogoda dziś bardzo dopisywała, a o tej godzinie był dosłownie upał.
Chłopcy skończyli grać (zwycięzcą został Justin) i usiedli z nami.
Oczywiście pierwsze co zrobili to wypili po piwie i zaczęli rozmawiać.
-Cóż.. Ja mam jutro pracę, więc muszę iść przygotować rzeczy. - westchnęła Tina.
-Posiedź jeszcze z nami. - mruknęłam.
-Przyjdę do Was, jak skończę.
Pokiwałam głowę a Tina zniknęła za drzwiami.
Dopiłam resztę piwa i zjadłam chipsa.
Jezu, gdyby byłby tutaj Scooter by mnie zabił.
-Kochanie.. - powiedział Justin.
Spojrzałam na niego.
-Co?
-Chodź na chwilę, muszę z tobą porozmawiać.
Wywróciłam oczami i przeprosiłam Kylie na moment.
Razem z Justinem poszliśmy do kuchni.
-Więc.. O co chodzi?
-Chodźmy na spacer.. - jęknął.
-Serio? Teraz?
-Noo.. - zrobił smutną minę.
-Ogarnij się a ja powiem im, że wychodzimy. - westchnęłam głośno.
-Zaraz będę. - powiedział i szybko dał mi buziaka w policzek.
Zachichotałam i ponownie wróciłam do przyjaciół.
-Um, Kylie.. Justin chce iść na spacer i..
-To super, wy się przejdziecie i przy okazji możecie mnie odprowadzić.
-Oki, poczekamy na Justina.
Stałam chwilę, myśląc o różnych rzeczach.
Z "transu" wyrwała mnie Ky.
-Idziesz tak jak teraz?
-W sumie jakby się nad tym zastanowic to jest mi gorąco.. - westchnęłam. - Idę się przebrać.

***

Po dwudziestu minutach byliśmy gotowi do wyjścia.
Ubrana w czarną, ołówkową spódnicę przed kolana i tego samego koloru obcisły crop top.
-Białe czy czarne buty? - spytałam.
-Czarne. - odpowiedzieli razem.
W takim stroju czuję się lepiej i przede wszystkim jest mi chłodniej.
-Będziemy przed dziesiątą. - powiedziałam do Mike'a i razem z przyjaciółmi wyszliśmy z domu.
W parku było strasznie dużo ludzi i oczywiście nas rozpoznali.
Kylie mimo, że miała okulary i czapkę to i tak ją poznali.
Sława ma swoje wady i zalety.
Chociaż ja jestem mniej znana od niej - przecież to jedna z Kardashianek.
Kilkanaście dziewczyn podbiegło do nas i zaczęły piszczeć.
Justin wywrócił oczami i mocniej ścisnął moją rękę.
Posłałam mu lekki uśmiech i zaczęłam robić zdjęcia z fankami.
Wkońcu po piętnastu minutach mogliśmy ruszyć dalej w drogę powrotną.
-To było głupie. - westchnął Justin.
-Dla Ky to normalność. - mruknęłam.
Nie gadaliśmy już aż do czasu, gdy doszliśmy pod dom dziewczyny.
-Do zobaczenia. - przytuliła mnie.
-Pa.
-Cześć, Justin. - zachichotała i zniknęła za ogrodzeniem.

***

Justin stwierdził, że zjadłby coś słodkiego, dlatego poszliśmy do najbliższej lodziarni.
Zamówiłam sobie dwie gałki lodów o smaku jogurtu naturalnego a szatyn czekoladową, waniliową, orzechową, kawową i śmietankową.
I stwierdził, że zjadłby jeszcze jakieś owocowe.
Wieczór minął nam na prawdę dobrze.
Śmialiśmy się z większości rzeczy (pomińmy fakt, że ludzie patrzyli na nas jak idiotów) i rozmawialiśmy o różnych błachostkach.
-Idziesz do mnie, czy do siebie? - spytałam.
-Um, mam do ciebie pytanie. - podrapał się po karku.
-Wal. - zachichotałam.
Uśmiechnął się lekko i wziął głęboki oddech.
-Mógłbym u was się zatrzymać? Wiesz, nie chcę siedzieć ani Wam ani Michaelowi na głowie..
-Spokojnie, mamy dwa wolne pokoje.
-Tak, ale nie chcę was wykorzystywać, czy coś.. Będę płacił z wami rachunki.
-Co? Żartujesz?
-Nie, po prostu...
Nie dokończył bo wpiłam się w jego usta.
Niespodziewany mojego ruchu lekko się zachwiał ale odwzajemnił pocałunek.
-Za dużo się martwisz.
-Kocham się z tobą całować, wiesz? - spytał.
-Domyślam się. - uśmiechnęłam
się, śmiejąc się przy tym cicho.

*Justin*

Poszliśmy do domu Michaela żebym mógł spakować swoje rzeczy.
Było już ciemno i zaczęło robić się zimno.
Ari leżała na łóżku, robiąc coś w telefonie a ja krzątałem się po mieszkaniu i wszystko co moje wrzucałem do torby.
-Zamówisz taksówkę? - spytałem.
-A twój samochód?
-Został u ciebie.
-A no tak, zapomniałam. - westchnęła. - Już dzwonię.
Po dziesięciu minutach byliśmy już w taksówce. Ariana była już zmęczona, bo oczy jej się same zamykały.
Zapłaciłem kierowcy należytą kwotę i weszliśmy do domu.
Zdjąłem buty, co uczyniła Ariana zaraz po mnie.
-Chcę spać. - jęknęła.
-Ja też.
Od razu po poszliśmy na górę.
Po drodze pozbyłem się koszulki i zacząłem zdejmować spodnie.
Rozebrałem się do bokserek a Ari do bielizny.
-Możesz się położyć a ja zmyję makijaż. - ziewnęła.
Pokiwałem głową i położyłem się do łóżka.
Usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości z mojego telefonu.

Michael: Gdzie ty jesteś do cholery?
Ja: Mieszkam sobie z Arianą.
Michael: Woah, Okej ;D powodzenia ;)
Ja: Dzięki :D
Michael: Jak coś będzie *wiesz co mam na myśli* to napisz z jak było (͡° ͜ʖ ͡°)
Ja: Może jeszcze ze szczegółami?
Michael: Oczywiście ;)

Wywróciłem oczami i odłożyłem telefon.
W tym samym czasie Ariana wyszłam z łazienki i wskoczyła do łóżka.
-Idę spać, przepraszam ale jestem strasznie zmęczona..
-Dobranoc, skarbie. - pocałowałem ją w nosek.
Zachichotała i położyła się.
-Kocham Cię. - szepnąłem.
-Tak, ja ciebie też. - mruknęła.
Już usypiała.
Wyglądała uroczo, kiedy spała.
Jeszcze przez jakiś czas  leżałem i myślałem o tym wszystkim.
Będę musiał się w końcu skontaktować z Zaynem i przyjaciółmi bo jeszcze pomyślą, że nie żyję, czy coś.
Położyłem się na boku i objąłem Ariane ramieniem.
Wtuliłem twarz w jej włosy, które pachniały truskawkami.
Nie długo tak leżąc zasnąlem.
***

Obudziłem się po ósmej.
Ariana jeszcze spała a mi na prawdę nie chciało się wstawać, więc leżałem cały przykryty kołdrą.
Oczywiście skoro wczoraj pogoda była ładna to dziś musiała się spierzyć.
Padał straszny deszcz i był wiatr.
Idealna pogoda na koniec sierpnia, nie ma co.
Szatynka przekręciła się na drugi bok tak, że leżeliśmy twarzą do siebie.
-Dzień dobry. - szepnęła.
-Długo nie śpisz?
-Dopiero się obudziłam. - jęknęła, otwierając oczy.
Przez chwilę leżeliśmy w ciszy.
-Która godzina? - spytała.
-Ósma czterdzieści trzy. - mruknąłem.
-Jak wcześnie. - zachichotała.
-Jakieś plany? 
-Muszę iść na zakupy, ale ogólnie to nie.
-Jakie zakupy?
-Spożywcze. - usiadła.
-A Mike w domu? 
-Raczej tak. - wzruszyła ramionami.
-To posiedzę sobie z nim. - uśmiechnąłem się lekko.
-Eh, jest okropna pogoda. - jęknęła.
-Ta, wiem..
Przerwało nam pukanie do drzwi.
Wyłoniła się zza nich osoba Mike'a.
-Co? - spytała Ariana.
-Idziesz dziś na zakupy, czy coś? 
-Tak.
-Do Dobrze, bo umieram z głodu więc możesz już iść? - zrobił "smutna minkę".
Szatynka wywróciła oczami i przytaknęła.
-Dobra. 
Chłopak krzyknął coś w stylu "YAAAS" i wyszedł.
Zaśmiałem się i wstałem z łóżka.
Ubrałem się szybko w czarne jeansy i tego samego koloru T-Shirt i założyłem skarpetki. Jedynie rozczesałem włosy.
-Zbieraj się, też jestem głodny.
Ariana wzięła poduszkę i rzuciła ze mnie nią.
W porę się odsunąłem.
-Też cię kocham. - zaśmiałem się i wyszedłem w pokoju.


*Ariana*

Kiedy Justin wyszedł, wstałam i podeszłam do szafy.
Wyjęłam z niej bordową, koronkową bieliznę od Victoria's Secret. 
Zamknęłam się w łazience i wzięłam szybki prysznic.
W całej łazience było czuć pomarańczą, przez mój żel do mycia.
Włosów nie myłam, bo oni są "strasznie głodni i umierają z głodu" a suszenie i ułożenie ich zajęłoby mi z pół godziny.
Wytarłam się ręcznikiem i załozyłam wytrzymuje
Założyłam rajstopy "kabaretki", czarny, obsisły crop top, coś w stylu majtek z wysokim stanem i dużą, granatową bluzę z suwakiem. Włosy rozczesałam i zrobiłam lekki makijaż składający się z tuszu i błyszczyka.
Wzięłam telefon i schowalam go do kieszeni bluzy.
Zeszłam na dół a wzrok chłopaków od razu padł na mnie.
-Woah, ty zamierzasz tak wyjść? - spytał Justin.
-Tak. 
Założyłam czarne szpilki i zabrałam swoją torebkę.
-Pa! - krzyknęłam.
Wsiadłam do samochodu i od razu pojechałam do sklepu.
Wysiadłam i zamknęłam auto pilotem elektrycznym.
-Przepraszam! - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam faceta około dwudziestu pięciu lat.
Nawet przystojny..
-Jestem z agencji Victoria's secret i mam dla ciebie pewną propozycję. - powiedział.
-Słucham..
-Chciałabyś zostać naszym aniołkiem?

~*~
Ugh, dodawałam ten rozdział godzinę 😡
O wiele lepiej się dodaje Na laptopie, który jak już pisałam już pisałam się zepsół 😡
Przepraszam za błędy, jeśli jakieś są.
Rozdział miał być wczoraj, ale nie mogłam go dodać bo wiecie - laptop a o telefonie nie pomyślałam 😂
Wiem, że rozdział jest trochę nudny, ale następny będzie lepszy - obiecuje!
+ szkoła to gówno, dajcie mi wakacje, bo juz nie wytrzymuje.
++ powodzenia wszystkim na egzaminach.
+++ nowy rozdział mam zamiar dodać w środę bo mam wolne i raczej uda mi się cos napisać ;)

Sorki, że taka długa notka ale chciałam Wam to napisać, lmao



12 komentarzy: